Piłkarze Polonii zaczęli ostry finisz

Czwarte miejsce to cel, jaki na ostatnie ligowe kolejki w tym roku postawił przed Polonią Warszawa prezes Józef Wojciechowski. Wygrana z Podbeskidziem umocniła Czarne Koszule na żądanej lokacie, przed świętami stołecznych piłkarzy czekają jednak jeszcze dwa szalenie trudne mecze.

Właściciel klubu, rozczarowany postawą swojej drużyny w wyjazdowym meczu z Zagłębiem, w piątek na stadionie w ogóle się nie pojawił. - To wciąż nie jest to, czego oczekuję. Mam swoje plany odnośnie drużyny, ale na razie nie będę się nimi dzielił - mówił jeszcze przed spotkaniem z Podbeskidziem Wojciechowski, deklarując przy okazji, że jeśli do końca roku poloniści nie utrzymają miejsca w czołowej czwórce, to grudniowych wypłat mogą się nie doczekać.

Mecz z Góralami rozpoczął się dla Czarnych Koszul źle, już na samym początku serię błędów w defensywie wykorzystał Mariusz Sacha, na gola zamieniając świetne zgranie piłki Sylwestra Patejuka. Gospodarze kiepskim startem się jednak nie podłamali i z miejsca ruszyli do ataku, cel osiągając po przerwie. - Zagraliśmy bardzo mądrze i poprawnie, było tak szczególnie w drugiej połowie. Spisaliśmy się nieźle, w grze była arytmia, mieliśmy wiele sytuacji i przede wszystkim strzeliliśmy dwie bramki - cieszy się trener Jacek Zieliński. - To były bez wątpienia ciężko wydrapane trzy punkty, ale właśnie takie smakują najlepiej.

Jego podopieczni w meczu z Podbeskidziem zagrali z ogromnym zaangażowaniem, nie zawsze jednak w parze z walką szły umiejętności. Poloniści notowali sporo strat i popełniali indywidualne błędy. Po jednym z nich, gdy wysokiej piłki przestraszyli się Maciej Sadlok i Michał Gliwa, wyborną sytuację miał Patejuk, piłka po jego strzale minimalnie minęła jednak słupek. W odpowiedzi dwukrotnie Richarda Zajaca pokonał wprowadzony na boisko po przerwie Edgar Cani i komplet oczek ostatecznie został przy Konwiktorskiej.

- Na początku sezonu wszyscy liczyli na nasze deklaracje, że będziemy walczyć o mistrzostwo. Ja jednak będę cały czas powtarzał, że przede wszystkim musimy grać o zwycięstwo w każdym kolejnym meczu i tak o tym myśleć. Wiadomo, jak było przed tygodniem w Lubinie - mówi Marcin Baszczyński. - Stwarzamy sytuacje, napastnicy strzelają gole, to jest fajne, musimy to jednak jeszcze potwierdzić w meczach wyjazdowych.

A poza własnym obiektem Polonia w tym sezonie radzi sobie słabiutko, wygrała tylko raz, raz zremisowała. Niemoc ta nabiera szczególnego znaczenia w świetle dwóch ostatnich tegorocznych meczów. Podopiecznych Zielińskiego w grudniu czekają wyjazdy do Gdańska oraz Krakowa i, by zrealizować cel postawiony przez Wojciechowskiego, w sumie trzeba będzie przywieźć do stolicy przynajmniej cztery oczka. - Jesteśmy bliscy realizacji naszych założeń, a na wiosnę spróbujemy zaatakować. Tej rundy oceniać jeszcze nie chcę, na to jest za wcześnie, przed nami bowiem dwa ciężkie mecze, które mogą zupełnie zmienić ocenę tej drużyny - nie ma wątpliwości Zieliński.

A jak najbliższą przyszłość Czarnych Koszul widzi jedyny reprezentant kraju w kadrze stołecznego klubu, Tomasz Jodłowiec? - Będzie bardzo ciężko, liga się wyrównała i jest dużo mocnych drużyn. Myślę jednak, że stać nas na to, by w każdym meczu grać odważnie i z większą wiarą do przodu - podsumowuje defensor Polonii. W połączeniu z solidną formacją obronną (trzy stracone bramki w sześciu ostatnich meczach) dałoby to podstawy do skutecznej walki w Gdańsku i Krakowie. Złe wyniki mogą bowiem zesłać na zespół gniew Wojciechowskiego.

Komentarze (0)