Andrzej Prawda (trener Odry Opole): O wyniku 90. minutowej batalii zadecydowały dwa proste błędy. Nie wiem nawet czy to można nazwać błędami, czy kaprysem czy ironią losu. Wydaje mi się, że do tej nieszczęsnej 60. czy 62. minuty Odra może nie tyle co dominowała, ale pokazała niezły futbol, prowadziliśmy 1:0, były sytuacje z których można było strzelić bramki. Wydaje mi się, że ustawienie taktyczne było pod takim kątem, żeby neutralizować grę Stali. Niestety w piłce jest tak jak na wojnie. Raz się ktoś myli i koniec. Pontus w tej samej minucie nie wykorzystuje sytuacji sam na sam, a za chwilę kuriozalna bramka Fecia. Zespół się dopiero buduje, zespół się kształtuje. Nie miałem dwóch zawodników, po kontuzjach nie mogli grać Tracz i Tomek Copik. Wydaje mi się, że jak ci zawodnicy wrócą, to zespół będzie bardziej dojrzały i myślę, że takich przygód już nie będziemy doświadczać.
Marcin Feć (Odra): Bramka padła po moim błędzie. Po strzale podbiłem ją tak niefortunnie, że wpadła do bramki. Zawaliłem strasznie. Przy drugiej bramce kazałem chłopakom uciekać z muru, ponieważ nie widziałem w ogóle piłki i ta wpadła do bramki. Szkoda, bo przegraliśmy wygrany mecz.
Łukasz Ganowicz (Odra): Pierwsza połowa była dla nas. W drugiej połowie przez piętnaście minut kontrolowaliśmy przebieg gry. Niestety później padła niefortunna bramka. Niestety zdarzają się takie bramki. Zawodnikowi Stali wyszedł chyba strzał życia. Wracamy do domu bez niczego. My nie zagraliśmy super meczu, ale Stal też niczego nie pokazała, ale na dzień dzisiejszy na nas to wystarczyło.
Mateusz Jaskólski (Odra): Był to mecz toczony w ciężkich warunkach, ale wiadomo obie drużyny miały takie same szanse. W pierwszej połowie mieliśmy dwie dogodne sytuacje, wykorzystaliśmy jedną. Mieliśmy w drugiej części meczu grać konsekwentnie. Niestety nie udało się, gramy dalej. Ciężko coś powiedzieć po przegranym spotkaniu.
Władysław Łach (trener Stali Stalowa Wola): U mnie o takim komforcie dojrzałości to nie ma co myśleć. Rozegraliśmy słabe spotkanie. Wiązało się to z kilkoma przyczynami, przede wszystkim taki jest skład personalny tej drużyny jaki jest. Ci chłopcy, którzy trafili tu do nas będą uzupełnieniem, oni mogą wchodzić do grania, ale nigdy nie uciągną. To dziś było widać, że byli ogromnie zagubieni. Presja psychiczna zadziałała, ale ja podejrzewam, że jeszcze jedna rzecz jest dość istotna w tej całej materii. Oni fizycznie nie są przygotowani do tego poziomu rozgrywek, dlatego, że trafili i trafiali do nas w różnym okresie. Ci co od początku trenowali w sześciu czy siedmiu nie mogą wybiegać całego meczu. Odra zdobywała bardzo szybko teren, miała kilku bardzo doświadczonych zawodników, płynnie i bardzo szybko przechodzili. My z tą płynnością nie mogliśmy sobie poradzić. Nie potrafiliśmy utrzymać piłki, było dużo niedokładności, ale potrafiliśmy wyciągnąć zwycięstwo. Z tego trzeba być zadowolonym, ale tylko z tego, że zdobyliśmy trzy punkty. Przyszłość tej drużyny to praca, praca i jeszcze raz praca i pewnie jeszcze jakieś uzupełnienia. Będą one dawały nadzieję na lepszą przyszłość. Powinienem się cieszyć z tego, że wygraliśmy na początek, ale naprawdę nie mam z czego, bo drużyna Odry w dzisiejszym meczu był lepszym zespołem.
Tadeusz Krawiec (Stal): Zaraz po podaniu od Krzyśka Treli od razu pomyślałem o strzale. Podprowadziłem trochę piłkę i uderzyłem. Dzisiaj ta gra nam się nie kleiła. Brakuje jeszcze zgrania. Szczerze powiem nie za ciekawie to wyglądało. Jest jeszcze trochę obawy, żeby ktoś z nas wziął ciężar gry na swoje barki. Odra w pierwszej połowie zdobyła gola co podcięło nam skrzydła. Dobrze, że nie dostaliśmy do przerwy drugiego gola, bo prawdopodobnie nie cieszylibyśmy się dzisiaj ze zwycięstwa.
Kamil Karcz (Stal): Nie był to wymarzony debiut, na pewno potrafię grać dużo lepiej. Nie wszystko mi wychodziło. Z meczu na mecz powinno być jednak coraz lepiej. Teraz najważniejsze jest, żeby nie przegrać na wyjeździe. Myślę, że powalczymy o trzy punkty. Z takimi właśnie zespołami powinniśmy podejmować walkę i zdobywać jak najwięcej punktów. To, czy w następnym meczu zagram w podstawowym składzie zależy od trenera. Pozostaje cieszyć się ze zwycięstwa.