Trzy punkty zostają na Podkarpaciu (relacja)

Prowadzenie w meczu po strzale Marcina Pontusa objęli opolanie, lecz w drugiej części meczu dwa gole zdobyli Stalowcy. W składzie Stali debiutowało kilku nowych graczy. - Drużyna Odry w dzisiejszym meczu był lepszym zespołem - powiedział po meczu szkoleniowiec Stali, Władysław Łach.

Wyczekiwana inauguracja

Na rozpoczęcie rozgrywek ligowych kibice w Polsce czekali od dawna. Piłka nożna w Polsce choć pełna jest wielu afer to przyciąga widzów na trybuny. Nie inaczej było w Stalowej Woli, gdzie fani w liczbie ponad dwóch tysięcy pojawili się na obiektach Stali. W meczu w zespole zielono - czarnych od pierwszych minut debiutowali Tomasz Walat, Jonasz Jeżewski i Kamil Karcz. - Nie był to wymarzony debiut, na pewno potrafię grać dużo lepiej. Nie wszystko mi wychodziło - krytycznie oceniał swój inauguracyjny występ młody Karcz. Wróćmy jednak do samego spotkania.

Pierwsze minuty meczu nie przysporzyły zbyt wielu emocji. Drużyny starały się przede wszystkim poznać umiejętności rywala i nie stracić bramki. W siódmej minucie meczu w dobrej okazji znalazł się Karcz, lecz młody i stremowany jeszcze piłkarz Stali zbyt długo składał się do strzału w efekcie czego stracił piłkę. Trzy minuty później świetną akcję przeprowadził najlepszy w pierwszej połowie gracz gospodarzy, Jonasz Jeżewski, który przebiegł z piłką pół boiska, lecz jego strzał okazał się być minimalnie niecelny. W 16. minucie po raz kolejny pokazał się nowy nabytek Stali, który tym razem zamiast podawać do lepiej ustawionych partnerów wdał się w niepotrzebny drybling - sytuację wyjaśnili obrońcy z Opola. Odra odpowiedziała groźnie. Lewą stroną przedarł się Madrin Piegzik i ładnie dośrodkował do Pontusa. Ten wyskoczył wysoko, lecz zbyt nisko, aby dosięgnąć futbolówki. Skończyło się na strachu dla stalowowolskich kibiców. Pomiędzy 20. a 30. minutą meczu popis gry dał Jeżewski, który kilkakrotnie ładnie dośrodkowywał, lecz albo dobrze interweniował Marcin Feć, albo gracze Stali grali niedokładnie.

Pontus strzelcem bramki

Około 30. minuty meczu inicjatywę na boisku zaczęli przejmować goście. Były takie momenty gry, że opolanie zamykali Stal na jej połowie. Dobra gra Odry przyniosła efekt w 37. minucie meczu. Marcin Pontus przyjął w polu karnym piłkę stojąc tyłem do bramki, ładnie się odwrócił, zgubił obrońcę i strzałem pod poprzeczkę ulokował futbolówkę w siatce. Po tej akcji opolanie starali się uzyskać kolejne trafienie, jednak ta sztuka im się już nie udała. W końcówce pierwszej połowy Stalowcy rzucili się jeszcze do ataku, lecz przypominało to bicie głową w mur. Defensywa gości spisywała się bardzo dobrze i nie dopuszczała do groźnych akcji. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę przed wyborną okazją znalazł się Tomasz Walat, który otrzymał dobre podanie od Abela Salami. Walat stojąc na linii pola karnego miał przed sobą tylko bramkarza, lecz nie zdecydował się na strzał. Czemu? To wie chyba tylko sam piłkarz. Chwilę później arbiter zakończył pierwszą odsłonę meczu.

Początek spotkania to przewaga gospodarzy, Odra dzielnie jednak przetrzymała napór Stali i w 37. minucie objęła prowadzenie. - Dobrze, że nie dostaliśmy do przerwy drugiego gola, bo prawdopodobnie nie cieszylibyśmy się dzisiaj ze zwycięstwa - powiedział po meczu Tadeusz Krawiec.

Kuriozalna, ale ładna bramka

Drugą połowę mecz Stalowcy rozpoczęli od ataków chcąc szybko wyrównać losy meczu. Piłkarze z Opola umiejętnie rozbijali jednak wszelkie ataki Stalowców i kontrolowali grę. - W drugiej połowie przez piętnaście minut kontrolowaliśmy przebieg gry. Niestety później padła niefortunna bramka - opowiadał po meczu piłkarz Odry, Łukasz Ganowicz. Cała sytuacja z bramką miała miejsce w 63. minucie. Na strzał z ponad 30 metrów zdecydował się Krawiec. Piłka była ładnie uderzona i leciała w światło bramki. Tuż przed linią bramkową złapał ją bramkarz Odry, po czym wypuścił z rąk, a futbolówka znalazła miejsce w siatce. - Po strzale podbiłem piłkę tak niefortunnie, że wpadła do bramki. Zawaliłem strasznie - mówił ze smutkiem na twarzy Feć.

Dobra zmiana Ławeckiego

Stalowcy rzucili się ataku chcąc szybko zdobyć kolejnego gola. Opolanie chyba zagubili się w tym okresie meczu całkowicie oddając Stali inicjatywę. W 68. minucie piłkę w odległości około 20 metrów od bramki Fecia ustawił wprowadzony dziesięć minut wcześniej Jakub Ławecki. Przymierzył idealnie i futbolówka wpadła tuż przy słupku. Strzał nie do obrony. Stal w końcu objęła prowadzenie, lecz zielono- czarny chcieli zdobyć następne gole. Groźną akcję w 73. minucie przeprowadził Bartłomiej Piszczek, lecz w ostatniej chwili ubiegli go obrońcy gości. Prym w atakach Stali w tym okresie czasu wiedli Abel Salami i kolejny nowy nabytek zespołu z Podkarpacia - Piotr Adamczyk. Odra groźną sytuację miała po rzucie wolnym. Minimalnie niecelny strzał z 45 metrów oddał Marcin Józefowicz. Chwilę później przed znakomitą sytuacją znalazł się Salami, który otrzymał doskonałe podanie od Walata. Czarnoskóry napastnik Stali oddał bardzo ładne uderzenie głową, lecz piłkę fenomenalnie wybronił Feć. W końcówce meczu swoich sił próbował jeszcze po raz kolejny Ławecki, który po swoim wejściu był jednym z najlepszych graczy na boisku oraz kolejny młody nowy gracz Stali Artur Szlęzak. Wynik spotkania jednak się nie zmienił i Stalowcy pokonali Odrę Opole 2:1.

Czas debiutów

Całe spotkanie było dość emocjonujące. Porywającym widowiskiem piłkarskim ten mecz nie był, ale kibice na pewno nie mogli narzekać. W Stali debiutowało kilku młodych zawodników. Na pewno wśród nich najlepiej zaprezentował się Jonasz Jeżewski. O porażce zespołu z Opola zadecydował błąd bramkarza oraz dobrze wykonany rzut wolny. - Wydaje mi się, że do tej nieszczęsnej 60. czy 62. minuty Odra może nie tyle co dominowała, ale pokazała niezły futbol, prowadziliśmy 1:0, były sytuacje z których można było strzelić bramki - komentował szkoleniowiec Odry, Andrzej Prawda. Władysław Łach, opiekun Stalówki mimo, że jego drużyna odniosła zwycięstwo po meczu nie był zadowolony. - Przyszłość tej drużyny to praca, praca i jeszcze raz praca i pewnie jeszcze jakieś uzupełnienia. Będą one dawały nadzieję na lepszą przyszłość. Powinienem się cieszyć z tego, że wygraliśmy na początek, ale naprawdę nie mam z czego, bo drużyna Odry w dzisiejszym meczu był lepszym zespołem - powiedział Łach. Trzy punkty zostały jednak na Podkarpaciu i w Stalowej Woli zapewne cieszą się ze zwycięstwa.

Stal Stalowa Wola - Odra Opole 2:1 (0:1)

0:1 - Pontus 37'

1:1 - Krawiec 63'

2:1 - Ławecki 68'

Składy:

Stal Stalowa Wola: Wietecha - Wieprzęć, Piszczek, Lebioda, Karcz (55' Ławecki), Trela, Krawiec, Jeżewski (64'Adamczyk), Maciorowski, Walat (85' Szlęzak), Salami.

Odra Opole: Feć - Orłowicz (84' Karasiak), Ganowicz, Odrzywolski, Samba Ba, Rogowski (79' Filipowicz), Surowiak (74' Monterski), Jaskólowski, Józefowicz, Piegzik, Pontus.

Żółte kartki: Walat (Stal) oraz Piegzik, Rogowski, Pontus, Monterski (Odra).

Sędzia: Cezary Smoleński (Suwałki).

Widzów: 2200 (w tym gości: 60).

Najlepszy piłkarz Stali: Krystian Lebioda.

Najlepszy piłkarz Odry: Madrin Piegzik.

Piłkarz meczu: Jakub Ławecki (Stal).

Komentarze (0)