Marcin Ziach: Skąd wybuch tak świetnej formy w twoim wykonaniu?
Prejuce Nakoulma: W Łęcznej też nie było najgorzej. Wcześniej w Widzewie miałem problemy z kontuzjami, ale tego tematu chcę unikać. W Bogdance zacząłem się odbudowywać dzięki treningom prowadzonym przez trenera Rzepkę, który wiedział jak wykorzystać moje atuty. W Górniku też stawia na mnie trener Nawałka, a na mój dorobek bramkowy pracuje cała drużyna.
Po trzech miesiącach gry w Zabrzu możesz powiedzieć, że przeprowadzka z Bogdanki do Górnika była dobrym ruchem?
- Myślę, że tak. Zresztą podobne postępy zrobiłbym pewnie gdybym został w Łodzi, ale tam doskwierały mi problemy zdrowotne i nit pozwalało mi to pokazać pełni swoich możliwości.
Kiedy usłyszałeś, że jest oferta z Górnika - co pierwsze przyszło ci do głowy?
- Od razu wiedziałem, że chcę z niej skorzystać. Chciałem po prostu odejść z Łęcznej i dalej się rozwijać. Mam coś do udowodnienia w tej lidze, szczególnie ludziom, którzy we mnie nie wierzyli i mieli mnie za oszusta i symulanta, który wymyśla rozmaite kontuzje tylko po to, żeby brać pieniądze, a nie grać.
Z Górnikiem swoją przyszłość wiążesz na dłużej?
- Na razie unikam tego tematu. Póki co jestem wypożyczony do końca sezonu i na tym się skupiam.
Mając decydować wybrałbyś dalszą grę w Zabrzu, czy transfer do silnego zachodniego klubu?
- Kiedy przyjdzie konkretna oferta z Górnika, to na pewno usiądę z działaczami z Zabrza do rozmów. O wszystkim można rozmawiać i zawsze da się dogadać.
Działacze Widzewa oceniali się jako zawodnika kontuzjogennego. Kibice za to cię uwielbiali.
- Mój okres gry w Widzewie zbiegł się z czasem, w którym akurat nie omijały mnie urazy. Działacze z Łodzi nie wierzyli mi, że wcześniej większych problemów ze zdrowiem nie miałem, stąd nie umieliśmy się dogadać na temat mojej dłuższej gry w tym klubie.
Masz żal do zarządu Widzewa, że tak właśnie cię potraktował?
To była sprawa między mną, a działaczami Widzewa i dziś ten temat uważam za zamknięty. Nie ma co komentować. Było i już nigdy pewnie do tego nie wrócimy.
Dostrzegasz jakieś wyraźne różnice między grą w T-Mobile Ekstraklasie a na jej zapleczu?
- Różnice są i to duże. Wiele drużyn grając z Bogdanką układało swoją taktykę pode mnie, robiąc wszystko bym nie miał piłki pod nogami. W ekstraklasie gra się inaczej, bo w I lidze na boisku jest po prostu siłownia. W ekstraklasie dominuje futbol taktyczno-techniczny i mnie jest to na rękę. Nie lubię walczyć z obrońcami, którzy wyglądają jak drwale. Tutaj mogę wykorzystywać swoje inne atuty.
Twoje atuty to szybkość, przebojowość, skuteczność... Coś jeszcze do tego dołożysz?
- Na pewno dobrze wychodzi mi też drybling i akcje jeden na jeden z obrońcą, czy z bramkarzem. Nie jestem zawodnikiem o świetnych warunkach fizycznych, siłowo też nie jestem mocarzem. Swoją grę opieram raczej na walorach typowo piłkarskich.
Masz jakiś plan jak zaskoczyć obrońców i bramkarzy Śląska Wrocław i Widzewa?
- Jakieś przemyślenia mam, ale to zostawię dla siebie. W piłce chodzi o element zaskoczenia, a nie żeby wszyscy wiedzieli wszystko o wszystkich.
W Polsce czujesz się już chyba jak u siebie?
- Gram już tutaj pięć lat, więc nie mam problemów z porozumiewaniem się i swobodnym poruszaniem się po ulicach. Na początku było ciężko, ale zawsze tak jest. Mogę powiedzieć, że Polska to jest mój drugi dom.
Po polsku mówisz lepiej niż niejeden Polak.
- Można tak powiedzieć, bo w różnych regionach Polski są różne dialekty i gwary. W Górniku próbują mnie przerobić na Ślązaka, bo w szatni prawie wszyscy gadają po śląsku.
Śląską gwarę też już ogarniasz?
- (śmiech) Nie, jeszcze nie. Większość rozumiem, a jak mam problemy to zawsze któryś z chłopaków mi tłumaczy o co chodzi. Nigdy nie jest tak, żebym czegoś nie rozumiał.
Kolejną zagadką dla Polaków jest jak się przyrządza koguta po afrykańsku?
- Idę do Tesco i kupuję przyprawy, a potem go normalnie wrzucam na grilla i przyrządzam na chrupko.
W Polsce typowe przyprawy z Afryki da się swobodnie kupić?
- Jasne, chociażby masło orzechowe. Wszystko co się chce swobodnie dostanie się w sklepie. Trzeba tylko wiedzieć jak szukać.
Kogut z masłem orzechowym, to chyba potrawa na słodko?
- Nie typowo na słodko, bo do tego dochodzą jeszcze inne przyprawy i wychodzi z tego smak taki słodko-ostry.
Lubisz potrawy przyrządzane na ostro, a potem na boisku urządzić sobie ostrą strzelaninę?
- Aż tak ostro to nie jadam. Tego potem nie dałoby się zjeść (śmiech).