O bułgarskim napastniku w kontekście ponownej gry w Zagłębiu mówi się co pół roku. Ilijan Micanski po kapitalnym pobycie w Miedziowych przeniósł się do 1.FC Kaiserslautern. Tam jednak furory nie zrobił i grał coraz mniej. W bieżącym sezonie jeszcze nie pojawił się na murawie. Niemiecki zespół będzie chciał wypożyczyć Micanskiego, który już niejednokrotnie nie ukrywał, że jak ma wracać do Polski, to tylko do Zagłębia Lubin. Tam czuł się wyśmienicie. Był nie tylko bożyszczem dla kibiców, ale i wyśmienitym snajperem. Wystarczy powiedzieć, że w 63. meczach zdobył aż 45 goli! Rzadko który napastnik może pochwalić się taką skutecznością.
W obecnym sezonie wszyscy zawodnicy pierwszej linii rozczarowują. Miedziowi zdobyli tylko 13 bramek w piętnastu meczach. To bardzo słaby wynik, a kupiony za grube pieniądze Darvydas Sernas nie potrafi trafić nawet w światło bramkę. Litwin tylko dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Arkadiusz Woźniak także nie grzeszy skutecznością, a Mouhamadou Traore raz trafił do siatki rywali. Nic dziwnego, że Paval Hapal z chęcią sięgnie po bramkostrzelnego napastnika.
Jest też druga strona medalu. Fani uwielbiają Bułgara, a atmosfera na linii klub - kibice nie jest najlepsza. Zamiast wspierać Zagłębie fani odwrócili się od zespołu i zapowiedzieli, że na poniedziałkowym meczu z Legią Warszawa nie pojawią się na trybunach. Ściągnięcie Micanskiego miałoby poprawić relacje i skusić fanów do dopingowania swojej drużyny.
Tymczasem kontrakt z Manisaspor kilka dni temu rozwiązał Maciej Iwański. Największe sukcesy święcił z Zagłębiem, z którym zdobył mistrzostwo Polski. Był jednym z najlepszych piłkarzy w historii tej drużyny, a w czterech sezonach strzelił aż 27 bramek. Hapal zapowiada, że potrzebuje rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia, a Iwański z pewnością takim jest.
Podobnie jak w przypadku Micanskiego jest druga strona medalu. To może zadecydować, że Zagłębie w ogóle nie podejmie rozmów z Iwańskim. 30-latek został oskarżony o udział w ustawieniu w maju 2006 roku meczu z Cracovią. Jako jeden z trzech piłkarzy nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Dlatego w normalnym trybie rozpoczął się proces sądowy. Nie ma jeszcze orzeczenia, a nad byłym reprezentantem Polski ciąży widmo dyskwalifikacji ze strony Wydziału Dyscypliny. Włodarze Zagłębia dotychczas za każdym razem odcinali się od korupcji i rozwiązywali kontrakty ze wszystkimi, którzy mieli z nią coś wspólnego. Nie mieli oporów kilka miesięcy temu wyrzucić Grzegorza Bartczaka i Michała Stasiaka. Jeśli rzeczywiście okazałoby się, że Iwański jest niewinny, to nie byłoby problemów z podpisaniem z nim kontraktu. Natomiast Miedziowi mogliby mieć problem, gdyby sąd uznał go winnym. Wówczas musieliby rozwiązać z nim kontrakt i znów straciliby czas na poszukiwanie innego rozgrywającego.
Micanski wróci do Zagłębia?