Marcin Ziach: Spodziewał się pan, że w Lubinie pana praca będzie szła tak opornie?
Pavel Hapal: Mamy za sobą cztery mecze. Wyniki na pewno nie mogą zadowalać i nie zadowalają. Większość z tych meczów przegraliśmy przez własną słabość, a nie siłę rywala. Zawodnicy powinni usiąść i zastanowić się, czy chcą grać w ekstraklasie czy nie.
Patrząc na to co się dzieje, nie ma pan dosyć?
- Nie, bo te mecze mimo niekorzystnych wyników pokazały, że mamy potencjał. Momentami ta drużyna grała naprawdę dobry futbol. Naszym największym problemem jest, że nie strzelamy bramek, ale dużo bramek dajemy sobie strzelić.
Postawa defensywy Zagłębia pogarsza się z meczu na mecz. Obrońcy popełniają coraz bardziej rażące błędy.
- Tracimy katastrofalne bramki i to jest fakt bezsporny. Nie może być tak, że napastnik przebiegnie z piłką kilkadziesiąt metrów, minie obrońców i strzeli bramkę po indywidualnej akcji. Musimy coś na to poradzić, bo zbyt często nam się to przytrafia.
Na pracę w Polsce decydował się pan w pełni świadomości co pana w Lubinie czeka?
- Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Myślę, że musimy nad sobą pracować wytrwale i walczyć o lepsze wyniki. Nie liczy się teraz styl, ważne jest żebyśmy zaczęli zdobywać punkty.
Na czym polega problem pana zespołu?
- Na pewno nie mogę powiedzieć, że drużyna jest źle przygotowana do sezonu. Fizycznie zawodnicy wyglądają bardzo dobrze i dobrze wytrzymują obciążenia treningowe i meczowe. Trudno grać jednak w piłkę, kiedy głowa nie gra. A mentalność waży o tym, że Zagłębie traci punkty.
Seria porażek nie obyła w szatni Zagłębia bez echa?
- Nie, bo ten zespół jest zupełnie rozbity psychicznie i mentalnie. Sytuacja jest ciężka, bo jeszcze nigdy nie miałem z takim czymś do czynienia. Potrzeba nam odnowienia mentalnego i przywrócenia wiary we własne możliwości, bo jak mówiłem, Zagłębie potencjał piłkarski ma ogromny.
Zagłębie przypomina w jakimś stopniu MSK Żylinę?
- Momentami te dwa zespoły są bardzo podobne. Zagłębie gra dobrze w piłkę, ale ma problemy z psychiką. Musimy zrobić wszystko, żeby w dwóch meczach jakie nam zostały wywalczyć jeszcze jakieś punkty, a potem w zimie wzmocnić się i solidnie przygotować, żeby o to utrzymanie skutecznie powalczyć.
W Żylinie dziś też niewiele zostało po zespole sprzed roku, który grał w Lidze Mistrzów.
- Ważyło o tym wiele czynników. Odszedł Robert Jeż, kapitan zespołu. W Górniku pokazał jak wielki ma potencjał i odszedł do Polonii Warszawa za duże pieniądze. Muszę przyznać, że takiego rozgrywającego jak on w Lubinie mi brakuje. Nigdy wcześniej z zawodnikiem tej klasy nie było mi dane pracować.
Żałuje pan z perspektywy czasu, że pozwolił Jeżowi przed rokiem odejść?
- Nie miałem zbyt wiele do powiedzenia. Robert sam chciał odejść, bo szukał nowych wyzwań. Robiliśmy wszystko, by zatrzymać go w klubie, ale myślę, że przebicie oferty z Polski było na słowackie realia niewykonalne.
Praca czeskiego trenera w Polsce to sportowy awans czy niejako doświadczenie egzotyczne?
- Polska ekstraklasa jest naprawdę dobrą i silną ligą. Gra tutaj wielu bardzo dobrych zawodników, wrażenie robią też stadiony i atmosfera na nich. Na Słowacji nad tym usilnie pracują, ale wyniki są mizerne i na stadiony przychodzi niewielu kibiców.
Zagłębie Lubin to zespół z którym będzie pan w stanie osiągnąć sukces na miarę poprzednich?
- Póki co skupiam się na tym, żeby zespół utrzymał się w ekstraklasie. Kolejne sezony to temat na przyszłość. Widać, że w Lubinie jest atmosfera na dużą piłkę, ale musi minąć trochę czasu aż to poukładam.
Nie zamierza pan zatem zimą rzucić ręcznika?
- Nie patrzę gdzie mógłbym ten ręcznik rzucić, tylko co zrobić, żeby Zagłębie zaczęło dobrze grać w piłkę i wygrywać. To co za nami już nie wróci. Gramy o lepszą przyszłość.
Wysokie porażki nie odbierają wiary w sens tej pracy?
- Takie porażki są wkalkulowane w ten zawód. Oddzielamy się od tego grubą kreską. Najważniejsze żebyśmy dalej ciężko pracowali, a nasza praca zacznie przynosić efekty.
Jaki widzi pan dla siebie cel na zimę?
- Muszę dobrze przygotować zespół do rundy wiosennej, ale przeto trzeba go solidnie wzmocnić. Z kilkoma piłkarzami na pewno się pożegnamy. W ich miejsce przyjdą zawodnicy, którzy będą chcieć grać w piłkę i walczyć o ekstraklasę dla Lubina.
Listę transferowych celów już ma pan domkniętą?
- W ostatnich dniach nad nią pracowałem i mamy już kilka nazwisk, które będziemy zimą chcieli do Zagłębia ściągnąć. To zawodnicy bardzo dobrzy, kibice mogą być pozytywnie zaskoczeni.
Czechy i Słowacja to rynki, które także pan będzie przeglądał?
- Na pewno w obu tych krajach są zawodnicy, którzy będą w stanie nam pomóc. Z niektórymi z nich już prowadzimy rozmowy.