Śląsk Wrocław pokonał Górnika Zarze 2:0, a między słupkami bramki WKS-u niespodziewanie stanął Rafał Gikiewicz. Zastąpił on nominalnego pierwszego golkipera WKS-u, Mariana Kelemena. - Na pewno byłem troszkę zaskoczony, ale w tygodniu trener jakieś lekkie sygnały dawał, rotował nami. W jakimś stopniu też się spodziewałem. Cieszę się, że mi po raz kolejny zaufał, zagrałem na zero z tyłu i Śląsk zdobył trzy punkty - powiedział Gikiewicz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Miał on jednak jedną sytuację sporną po którym w polu karnym padł Daniel Gołębiewski. Fani drużyny z Zabrza domagali się odgwizdania rzutu karnego. - Jeżeli bramkarz wychodzi poza piąty metr to ryzykuje. Ja to zrobiłem. Gołębiewski lekko wytrącił mnie z równowagi, ale myślę, że rzutu karnego nie było. Oczywiście położyłem na nim ręce, ale nie było aż takiej siły z mojej strony, żeby on się tak przewracał. Dobrze się znamy więc fajnie, że nie było faulu na nim, bo by mi ciągle to wypominał - wyjaśniał po meczu bramkarz lidera T-Mobile Ekstraklasy.
Przez cały mecz "Giki" spisywał się jednak bardzo dobrze i obronił bardzo wiele groźnych strzałów. - Przede wszystkim to zespół grał dobrze i to zespół zdobył trzy punkty. Wszyscy zrobili swoją robotę. Co weekend oglądam wszystkie mecze Ekstraklasy, jest to mój zawód i analizuję wszystkie zespoły, więc mogę się spodziewać, jak kto uderzy. W bramce to więcej jest szczęścia i trochę sprytu potrzeba, bo myślę, że nigdy nie wiem w który róg uderzy przeciwnik - skomentował piłkarz drużyny prowadzonej przez Oresta Lenczyka.
Rafał Gikiewicz (z lewej) i Janusz Gancarczyk (z prawej) w meczu Zagłębia Lubin ze Śląskiem Wrocław
Wrocławianie są liderem T-Mobile Ekstraklasy i jak na razie nikomu nie zamierzają oddać prowadzenia. - Myślę, że presja liderowania nie ciąży na nas. Presja lekka była po przegranej z Wisłą. Jeżeli z Górnikiem byśmy nie zdobyli trzech punktów to te wcześniejsze mecze poszłyby na marne. Fajnie, że jakby lekką plamę z meczu z Wisłą zmazaliśmy i zdobyliśmy trzy punkty. Teraz mały kroczek i pojedziemy pokonać ŁKS - zaznaczył golkiper.
W ostatnim spotkaniu w tym sezonie wicemistrzowie Polski zagrają w Łodzi. Łodzianie prowadzeni są przez Ryszarda Tarasiewicza, byłego trenera Śląska Wrocław. - Plany są takie, aby zdobyć trzy punkty, jak w każdym meczu. ŁKS teraz przegrał, choć każdy mecz jest inny i nie ma co lekceważyć rywala - powiedział brat Łukasza Gikiewicza, napastnika drużyny z Wrocławia.
Jak na razie przewaga zielono-biało-czerwonych nad drugą w tabeli Legią Warszawa wynosi pięć punktów. Legioniści w poniedziałek jednak rozegrają swój mecz w Lubinie z Zagłębiem z którym całkiem niedawno Śląsk zwyciężył 5:1. - Nie ma mowy o trzymaniu kciuków za Zagłębie. Fajnie, jakby Zagłębie wygrało, ale to nie od nas zależy. Będę mecz oglądał w telewizji i trzymał kciuki za fajne spotkanie - podkreślił jednak bramkarz.
Pojawienie się Gikiewicza w wyjściowym składzie dla wielu było zaskoczeniem. Wydawało się bowiem, że zdrowy Marian Kelemen ma niepodważalną pozycję w drużynie. - Ja w każdym meczu jak wychodzę to staram się udowadniać, że potrafię bronić. Fajnie, że trener Lenczyk po raz kolejny na mnie postawił, fajnie że się w jakimś stopniu do mojej osoby przekonuje. Najważniejsze są trzy punkty dla Śląska, a nie indywidualne oceny, indywidualni gracze, którzy grają w danym meczu - podsumował Rafał Gikiewicz.