Legia nawet nie spociła się

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Potruchtali, powymieniali się piłką, strzelili cztery gole i pojechali do domu - tak w skrócie wyglądał mecz z perspektywy Legii Warszawa w poniedziałkowy wieczór, kiedy na Dialog Arena mierzyli się z KGHM Zagłębiem Lubin.

Wojskowi nawet nie musieli spocić się. Ich rywal nie był w stanie nawiązać z nimi równorzędnej walki. To zupełnie zaskoczyło nie tylko samych zawodników (Ivicia Vrdoljak: - Oni zagrali nawet gorzej niż w Warszawie.), ale i Macieja Skorżę, który dokładnie analizował zespół Zagłębia. - Przebieg meczu trochę mnie zaskoczył. Spodziewałem się agresywnych ataków ze strony Zagłębia, tymczasem gospodarze przyjmowali nas na własnej połowie i wyprowadzali kontry. Na początku osiągnęliśmy przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Przełomem był gol po rozegraniu rzutu wolnego. Rybus wykorzystał świetnie podanie od Ljuboji. Później nasze akcje były bardziej składne i płynne - przyznał po spotkaniu.

Pierwszą bramkę Legia zawdzięcza kapitalnemu rozegraniu rzutu wolnego. - Tak właśnie chcieliśmy zagrać. Nie było żadnego przypadku. Każdy wiedział co ma robić - cieszył się po spotkaniu Vrdoljak, który brał udział przy pierwszym trafieniu. Później Serb wykorzystał nieporadne zachowanie defensywy Miedziowych i było tak naprawdę po spotkaniu.

- Po przerwie mieliśmy cierpliwie zmieniać ciężar gry i nękać obronę rywala. Nie jestem zadowolony z realizacji tych planów w pierwszej części drugiej połowy. Później sytuacja wróciła do normy, a my kontrolowaliśmy grę i po ładnej akcji strzeliliśmy gola. Wielkie brawa należą się Kubie Wawrzyniakowi za znakomite podanie. Ostatnią bramkę po fenomenalnym uderzeniu zdobył Ariel Borysiuk, który zasłużył na pochwałę. Brawa powinien otrzymać również Miroslav Radović za dobrą grę. Mecze wyjazdowe kończymy mocnym akordem, chociaż straciliśmy w nich głupie punkty - nie mógł nacieszyć się trener Legii Maciej Skorża.

Zdaniem szkoleniowca gości tego pojedynku, mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej. Przy stanie 1:0 w znakomitej sytuacji znalazł się Darvydas Sernas. Nie wiedzieć czemu postanowił mijać Dusana Kuciaka i ostatecznie nie umieścił futbolówki w siatce Zagłębia. - Gdyby Sernas wykorzystał błąd Komorowskiego, to kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania. O niepowodzeniach Zagłębia decydują słabsze momenty. Widać, że drużyna ma spory potencjał, ale nie potrafi go wykorzystać - ocenił Skorża.

Legia w Lubinie wygrała 4:0, chociaż mogła tak naprawdę dużo wyżej. Wojskowi nie forsowali jednak tempa wiedząc, że przed nimi jeszcze dwa spotkania w tym roku - z Cracovią w T-Mobile Ekstraklasie oraz Hapoelem Tel Awiw w Lidze Europejskiej.

Źródło artykułu: