Łukasz Gikiewicz: Życzę trenerowi Tarasiewiczowi, żeby...

W niedzielę Śląsk Wrocław zmierzy z ŁKS-em. Być może w tym meczu zagra Łukasz Gikiewicz, który do Śląska trafił właśnie z tego klubu z Łodzi. Dostępu do bramki WKS-u może strzec jego brat bliźniak, Rafał Gikiewicz.

Jak na razie nie jest to udany sezon dla Łukasza Gikiewicza, napastnika Śląska Wrocław. Najpierw długo leczył on kontuzje, lecz w pierwszym meczu po powrocie od razu wpisał się na listę strzelców. Potem jednak trener Orest Lenczyk nie dał mu ponownie szansy i "Giki" mecze ogląda głównie z trybun. Teraz sytuacja może jednak ulec zmianie.

W niedzielę wicemistrzowie Polski zagrają w Łodzi z ŁKS-em. W tym spotkaniu na pewno nie zagra Johan Voskamp, który jest chory. Istnieje także ryzyko, że na boisku nie będzie mógł się pojawić drugi z napastników, a więc Cristian Diaz. - Do czwartku nie trenował Diaz, który narzeka na uraz dużego palca w stopie. W piątek brał udział w mini treningu, nie był w pełni eksploatowany. Czy pojedzie z nami do Łodzi to się dopiero okaże - skomentował Orest Lenczyk, trener zielono-biało-czerwonych.

Pojawia się więc szansa, że Łukasz Gikiewicz znajdzie się w kadrze meczowej. - Na mecz z ŁKS-em na pewno chciałbym się znaleźć w kadrze. Jeszcze bardziej chciałbym zagrać, bo ŁKS-owi wiele zawdzięczam. Nie wiem gdzie bym był, gdyby nie ŁKS, gdyby nie trener Wesołowski i ludzie, którzy postawili na mnie. Na pewno chciałbym więc pojawić się na boisku, ale czy tak się stanie to czas pokaże. Od ponad półtora miesiąca jestem na trybunach, więc czekam na listę kto znajdzie się w kadrze na to spotkanie - powiedział napastnik portalowi SportoweFakty.pl. - To będzie tylko i wyłącznie decyzja trenera - dodał piłkarz, który do Śląska trafił właśnie z ŁKS-u.

Radość Łukasza Gikiewicza ze strzelonej bramki

W niedzielę na boisku może pojawić się zatem dwóch braci Gikiewiczów, bowiem dostępu do bramki Śląska może strzec brat Łukasza, Rafał. Bronił on w ostatnim meczu Śląska z Górnikiem Zabrze i pokazał się z dobrej strony. - Może nie grać dwóch Gikiewiczów. Z ustawień na treningach wynika, że może być różnie. Może być tak, że w niedzielę obaj nie zagramy. Może też tak być, że obaj zagramy, ale to mało prawdopodobne - wyjaśnił jednak napastnik wicemistrzów Polski.

Obydwaj piłkarze razem w Ekstraklasie jeszcze nie mieli okazji zagrać. - Tak zdarzyło się tylko, gdy występowaliśmy w Suwałkach - powiedział Łukasz Gikiewicz. Obydwaj zawodnicy zagrali także razem w Pucharze Polski, gdzie rywalem Śląska był Okocimski Brzesko.

Łukasz Gikiewicz do Śląska trafił z ŁKS-u. - W ŁKS-ie miałem kontrakt na rok. Nie zdecydowałem się zostać w tym klubie, bo miał on problemy finansowe. Mieliśmy fajną ekipę, szkoda, że nie awansowaliśmy, bo teraz ŁKS mógłby być w ogóle w innym miejscu. Tak wyszło. Odszedłem, ale mam do tego klubu sentyment, do tych ludzi tam. Na pewno fajnie będzie wrócić na Aleje Unii. Mam tam dobry kontakt z ludźmi. Do dziś na przykład utrzymuję kontakt z kierownikiem ŁKS-u - skomentował zawodnik drużyny prowadzonej przez Oresta Lenczyka.

Trenerem ŁKS-u jest Ryszard Tarasiewicz, który sprowadził Łukasza Gikiewicza do Śląska. Jak na razie nie ma on najlepszej passy w zespole z Łodzi. - Życzę trenerowi Tarasiewiczowi, żeby po meczu w niedzielę zaczął wygrywać, ale z nami jeszcze przegrał. Życzę mu też, aby ŁKS się utrzymał. Szkoda, żeby w Łodzi tylko Widzew grał w Ekstraklasie - powiedział zawodnik.

Pytanie tylko czy Tarasiewicz nie straci pracy, jak wrocławianie prowadzonemu przez niego zespołowi strzelą kilka goli. - Myślę, że utrzyma posadę. Zastał taki zespół, a nie inny. Myślę, że działacze z Łodzi dadzą mu czas w zimę, aby skompletował kadrę i żeby zaczęli wygrywać - podsumował Łukasz Gikiewicz.

Źródło artykułu: