Przed tygodniem Widzew przerwał passę czterech meczów bez porażki, ulegając na wyjeździe Wiśle Kraków (0:1). Łódzka drużyna nie podłamała się jednak i w ostatnim w rundzie jesiennej starciu na boiskach T-Mobile Ekstraklasy pewnie pokonała Górnika (2:0).
Łodzianie ze szczególnie dobrej strony pokazali się w pierwszej odsłonie spotkania. Strzelili wtedy dwie bramki, autorstwa Adriana Budki i Przemysława Oziębały. W drugiej części gry gracze Widzewa w ofensywie nie istnieli, ale bardzo mądrze się bronili dowożąc trzy punkty do końca meczu.
Po końcowym gwizdku sędziego w Łodzi nikt nie krył zadowolenia z tego rezultatu. - Cieszymy się przede wszystkim ze zdobytych trzech punktów, bo one były naszym celem numer jeden - mówi Radosław Mroczkowski, opiekun Widzewa. - W pierwszej połowie objęliśmy prowadzenie trochę z przypadku, ale takie są uroki piłki nożnej - dodaje.
Szkoleniowiec łódzkiej drużyny cieszył się z efektywności, jaką na boisku zaprezentowała jego drużyna. - Skutecznie wykorzystaliśmy sytuacje, które udało nam się wypracować. To cieszy szczególnie dlatego, bo w całej rundzie nasza zdobycz bramkowa nie była zbyt okazała. Tym meczem znacznie ją podbudowaliśmy - zauważa Mroczkowski.
Powodem do zastanowienia była dla trenera Widzewa postawa zespołu w drugiej odsłonie spotkania. - To, co się z nami stało po przerwie daje nam dużo do myślenia. Nie potrafiliśmy być zespołem. Mieliśmy problemy z utrzymaniem się przy piłce i wykorzystaniem sytuacji, które sobie stworzyliśmy. Nad tym musimy jeszcze popracować - kończy trener drużyny z Łodzi.
Sobotnie zwycięstwo pozwoli zimować Widzewowi na 7. pozycji tabeli T-Mobile Ekstraklasy.