Siergiej Kriwiec: Mamy dużo do poprawy

Lech Poznań tegoroczne rozgrywki zakończył dwoma zwycięstwami. W poniedziałek pokonał Zagłębie Lubin, ale nie przyszło mu to łatwo, bo goście zagrali bardzo dobre spotkanie, mimo iż do stolicy Wielkopolski przyjeżdżali skazani na pożarcie.

Zagłębie jest ostatnim zespołem T-Mobile Ekstraklasy i nikt nie dawał mu szans na wywiezienie z Poznania korzystnego rezultatu. Niespodzianka była jednak blisko, bo Lech wygrał tylko 3:2. - Był to ciężki mecz. Zagłębie do samego końca dążyło do wyrównania, ale dobrze, że nie zdobyli gola - mówi Siergiej Kriwiec.

GALERIA: Lech Poznań - Zagłębie Lubin 3:2

Dwukrotnie wydawało się, że jest po meczu, gdy poznaniacy wychodzili na dwubramkową przewagę, ale lubinianie natychmiast odpowiadali golem kontaktowym. - Myślę, że zagraliśmy dobrze, zdobyliśmy trzy bramki, ale w defensywie zabrakło nam koncentracji, bo traciliśmy gole zaraz po strzeleniu - dodaje Białorusin.

Zagłębie pokazało, że ma dużo większy potencjał, niż wskazuje na to miejsce w tabeli, co przed meczem podkreślał już Jose Maria Bakero. - Zagłębie to mocny zespół z dobrymi zawodnikami. Zajmowane przez nich miejsce nie określa ich poziomu - uważa Kriwiec.

Lechowi po raz kolejny zwycięstwo zapewnił Artiom Rudnev, który popisał się już czwartym w tym sezonie hat-trickiem. Łotysz zdobył 18 z 29 bramek dla Kolejorza. - Artiom jest bardzo dobrym napastnikiem i zdobył już 18 bramek. Może być zadowolony ze swoich występów w tej rundzie - chwali swojego klubowego kolegę pomocnik Lecha.

Poznaniacy zakończyli tegoroczne rozgrywki dwoma zwycięstwami, ale i tak atmosfera wokół klubu nie jest najlepsza. Lech zajmuje dopiero piąte miejsce i ma aż dziewięć punktów straty do lidera. Mimo to lechici nie tracą nadziei i nie składają broni w walce o najwyższe cele. - Liczę, że są jeszcze szanse i będziemy walczyć do końca. Dużo zależy od nas i naszej gry. Nie możemy patrzeć na Śląska, tylko na siebie. Mamy dużo do poprawy i musimy ciężko pracować podczas przerwy zimowej - zakończył Siergiej Kriwiec.

Komentarze (0)