Konkurencja jest duża - rozmowa z Mieczysławem Sikorą, napastnikiem KSZO Ostrowiec Św.

W ubiegłym sezonie 26-letni napastnik grał w drużynie ŁKS Łódź przeciwko najbardziej znanym polskim klubom, a teraz przyjdzie mu zmagać się m.in. z Jeziorakiem Iława czy Stalą Poniatowa. Wychowankowi Czantorii Nierodzim nie zabraknie jednak motywacji do gry z pełnym poświęceniem, gdyż chce on nadal podnosić swoje umiejętności. Kapitalną szybkość już ma - pozostaje mu praca nad skutecznością.

Paweł Patyra: Dlaczego rozstał się pan z drużyną ŁKS Łódź?

Mieczysław Sikora: Miałem umowę ważną jeszcze przez rok, ale trener nie widział mnie w składzie. Nie zabrał mnie na obóz, trenowałem z Młodą Ekstraklasą. Pojawiła się oferta z KSZO, dlatego postanowiłem skorzystać z niej.

Jak wspomina pan czas spędzony w łódzkim klubie?

- Najważniejsze, że utrzymaliśmy się. Niestety, ja nie jestem do końca zadowolony z mojego rocznego pobytu, bo każdy dobrze wie, że miałem te sytuacje i mogłem strzelić nawet kilkanaście bramek, ale – niestety - nie udało się. Mimo to sympatycznie wspominam ten pobyt, poznałem fajnych chłopaków. W drużynie była fajna atmosfera, wszystko było w porządku.

Organizacja w ŁKS chyba nie stała na wysokim poziomie?

- Na pewno pozostawiała wiele do życzenia, ale może przy tym pozostańmy.

Wiele zamieszania było również wokół litewskiego inwestora.

- Nie ma co ukrywać, że nie było to najlepsze rozwiązanie. Prezes Goszczyński myślał, że uda się coś zrobić z Litwinem, ale rzeczywistość okazała się brutalna i wyszło tak, jak wyszło.

Na jakich zasadach trafił pan do Ostrowca Świętokrzyskiego?

- Jestem wypożyczony do KSZO na pół roku z opcją transferu definitywnego. Na razie jestem tutaj i zobaczymy co będzie za pół roku.

Pojawiały się jakieś inne oferty?

- Były jakieś z I ligi, ale nie były to jakieś konkretne propozycje. KSZO był najkonkretniejszy, dlatego zdecydowałem się na grę tutaj.

Wśród napastników KSZO jest kilka znanych nazwisk. Poradzi pan sobie?

- Konkurencja jest duża. Przede wszystkim w napadzie, czyli tam, gdzie będę występował. Jest kilku naprawdę ciekawych chłopaków i na pewno będzie ciężka rywalizacja, ale mam nadzieję, że swoimi umiejętnościami przekonam trenera i będę regularnie występował w pierwszym składzie.

Jakie cele ma pańska nowa drużyna?

- Działacze zapewniali mnie, że walczymy o I ligę. Boisko zweryfikuje nasze plany, ale mam nadzieję, że powalczymy w tej lidze i za rok będziemy cieszyć się z awansu.

Zna pan jakichś ligowych rywali KSZO? Który z nich może być najgroźniejszy?

- Ciężko jest mi powiedzieć. Jest to nowa liga, więc ciężko mi wypowiadać się na temat potencjału naszych rywali.

W ostatnim sprawdzianie przed ligą - meczu Pucharu Polski z Chełmianką Chełm zagrał pan przez 45 minut i był wyróżniającą się postacią.

- To już pan powiedział (śmiech). Liga zweryfikuje czy poziom jest za niski, czy za wysoki dla mnie. Ja będę robił wszystko, żeby pomóc KSZO w awansie do I ligi, a przy okazji zapracować na lepszy kontrakt w ekstraklasie.

Gdyby jednak KSZO zdecydował się na wykupienie pana, to dużo musiałby zapłacić ŁKS-owi?

- Ja wiem jaka to jest kwota, tylko nie wiem czy mogę ją zdradzić. Na pewno nie jest to suma z kosmosu. Takie drobne (śmiech).

Komentarze (0)