Nie powiększymy kadry - rozmowa z Andrzejem Dawidziukiem, dyrektorem sportowym Lecha

Lech ma za sobą pierwsze zgrupowanie, ale kadra na rundę wiosenną nie została zamknięta. O planach transferowych poznańskiego klubu, a także kłopotliwej sytuacji związanej z Grzegorzem Kasprzikiem opowiedział portalowi SportoweFakty.pl dyrektor sportowy Andrzej Dawidziuk.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Szymon Mierzyński: W sobotę, po raz pierwszy od dłuższego czasu, Vojo Ubiparip zagrał dobry mecz. W sparingu z KGHM Zagłębiem Lubin zdobył gola. Czy to jest jakiś sygnał, że wiosną jego forma wreszcie będzie zadowalająca? Trudno chyba wyobrazić sobie sytuację, w której Artjom Rudnev nadal byłby osamotniony...

Andrzej Dawidziuk: Vojo cały czas walczy o swoje miejsce w zespole. Wiadomo, że pozycja Artjoma jest ugruntowana - zwłaszcza po takiej rundzie jesiennej. Jednak myślę, że wiosną ta rywalizacja będzie bardziej wyrównana. Obyśmy mogli spokojnie usiąść na ławce i wierzyć, że w przypadku konieczności zmiany, Ubiparip będzie w stanie zastąpić Rudneva.

Ostatnio spekulowano, że Serb może zostać wypożyczony do innego klubu. Jednak po tym jak upadł temat przenosin do Lecha Iljana Micanskiego taka opcja nie jest już chyba brana pod uwagę?

- Spekulacji było sporo, zresztą sam Vojo też sygnalizował, że chciałby zacząć regularnie grać. To jest dla niego najważniejsze, dlatego rozważaliśmy możliwość wypożyczenia. Na tą chwilę - kiedy jesteśmy już w trakcie przygotowań - chcemy, by kadra była stabilna. Dlatego wszystko wskazuje na to, że Ubiparip wiosnę spędzi w Poznaniu.

Czy w tej sytuacji możliwe jest sprowadzenie jeszcze jednego napastnika?

- Obecnie przyglądamy się zawodnikom, którzy trenują z drużyną. Bierzemy pod uwagę młodzieżowców. W ostatnim tygodniu z bardzo dobrej strony pokazał się Patryk Wolski. Nie prowadzimy na razie gorączkowych poszukiwań piłkarzy do ataku, aczkolwiek przygotowaliśmy kilka opcji na wypadek, gdyby taka konieczność się pojawiła.

Jakie to opcje?

- Dział skautingu wyselekcjonował grupę zawodników, z których moglibyśmy kogoś wybrać. Są to zarówno Polacy, jak i piłkarze z innych krajów. Mamy na tyle dokładne informacje, że ściągając któregoś z nich, będziemy pewni zarówno jego umiejętności, jak i odpowiedniego przygotowania. Ponadto mamy na oku grupę graczy młodszych, którzy będą musieli jeszcze zdobyć doświadczenie. W ich przypadku okres aklimatyzacji byłby z pewnością dłuższy.

Czy liczebność obecnej kadry jest pana zdaniem wystarczająca? W przeszłości bywały problemy, zwłaszcza przy większej liczbie kontuzji...

- Dążymy przede wszystkim do tego, by kadra została utrzymana. Nie będziemy jej powiększać, gdyż runda wiosenna jest stosunkowo krótka. Zagramy trzynaście spotkań ligowych i, mamy nadzieję, pięć w Pucharze Polski. Nawet jeśli w tych drugich rozgrywkach dojdziemy do finału, to i tak meczów nie ma zbyt wiele. Większe zmiany w drużynie mogą zajść latem.

Nadal nierozwiązana jest sprawa Grzegorza Kasprzika. Bramkarz ten nie chce skrócić umowy i cała sytuacja jest dla klubu kłopotliwa...

- Myślę, że większy problem dotyczy samego Grzegorza, zwłaszcza znając jego ambicję i chęć grania. Jestem dobrej myśli, bo ostatnio coś drgnęło. Być może osiągniemy konsensus i wiosną Kasprzik będzie występował na boiskach ligowych, a nie treningowych.

Czy on ma jakiekolwiek szanse na pozostanie w Poznaniu i powrót do pierwszej drużyny?

- W tej chwili trudno to sobie wyobrazić. Mamy dwóch golkiperów, którzy rywalizują o bluzę z numerem jeden. Do tego dochodzi grupa młodych zawodników. Dlatego nie bierzemy pod uwagę opcji powrotu Grzegorza, zwłaszcza że przez ostatnie pół roku w ogóle nie grał. Dla niego najlepszym rozwiązaniem byłoby poszukanie klubu, w którym mógłby regularnie występować.

Im dłużej potrwa ta patowa sytuacja, tym chyba gorzej dla Kasprzika. Ma dopiero 29 lat, a po ostatnich perturbacjach trudno mu będzie znaleźć dobrego pracodawcę...

- Właśnie dlatego liczę, że rozwiążemy ten problem. Cały czas szukamy porozumienia. Jeśli tylko pojawi się dla niego jakaś oferta, to myślę, że temat zostanie załatwiony.

W rundzie jesiennej trener Karol Brodowski powiedział, że kolejna grupa młodzieżowców wejdzie do drużyny najwcześniej latem. Motywował to tym, że nie można ich wprowadzać w pośpiechu przy tak wysokich celach, jakie ma Lech. Czy pan zgadza się z tą opinią?

- Na pewno tak. Wprowadzając do zespołu młodych zawodników, trzeba być naprawdę ostrożnym. Kolejorz to klub, w którym ten proces nie przebiega łatwo. Trzeba zachowywać czujność i zwracać baczną uwagę na to, czy dany piłkarz jest już gotowy. Jesienią udało nam się utrwalić pozycję w drużynie Mateusza Możdżenia i Marcina Kamińskiego. Bardzo mocno o miejsce rywalizują: Kamil Drygas, Tomasz Kędziora, Szymon Drewniak, Patryk Wolski czy Aleksander Wandzel. Jestem wielkim zwolennikiem stawiania na młodzież, ale na pewno nie będziemy jej wprowadzać tylko dlatego, że taka jest filozofia klubu. Każdy musi być w pełni gotowy.

Do Lecha powrócił Jerzy Cyrak i ponownie objął stanowisko trenera młodzieżowców. Jaka będzie zatem rola Karola Brodowskiego?

- Zacznijmy od tego, że zmiana nie była podyktowana względami sportowymi, bo zespół prezentował się coraz lepiej. Wprowadzamy natomiast nowy projekt, związany z doskonaleniem treningu indywidualnego. Właśnie za to będzie teraz odpowiadał trener Brodowski, współpracując dodatkowo z zespołem występującym w Młodej Ekstraklasie.

Kto będzie asystentem Jerzego Cyraka?

- Aktualnie sztab szkoleniowy składa się z opiekuna bramkarzy Zbigniewa Pleśnierowicza, odpowiadającego za przygotowanie fizyczne Andrzeja Kasprzaka i trenera Brodowskiego. Do tej grupy dochodzi jeszcze sztab medyczny.

Jakie są postępy w rozmowach kontraktowych z zawodnikami?

- Negocjacje trwają z Grzegorzem Wojtkowiakiem, Semirem Stiliciem i Marcinem Kikutem. Systematycznie będziemy rozmawiać z kolejnymi piłkarzami, m. in. Dimitrije Injacem.

Czy Stilić pojedzie z drużyną na zgrupowanie w Hiszpanii?

- Na to pytanie odpowie czas. Przez najbliższe kilka dni będziemy trenować w Polsce. Wylot zaplanowano na 27 stycznia. Przed tą datą jeszcze sporo może się wydarzyć.

W spekulacjach transferowych padało nazwisko Kamila Drygasa i jego ewentualnego wypożyczenia do Warty.

- Obecnie nie ma takiego tematu. Media pisały o tym, klub z Drogi Dębińskiej też zgłosił zapytanie, ale Kamila nie zamierzamy się pozbywać. Ten zawodnik wraca do optymalnej formy fizycznej i myślę, że zakończy to przed startem rundy wiosennej. Dlatego nie widzę powodu, dla którego nie miałby się włączyć do walki o miejsce w składzie.

Na testach w Warcie przebywa Michał Jakóbowski. Jeśli zieloni zechcą go zatrzymać, to Lech się zgodzi?

- Oczywiście. Po to pojechał z tą drużyną na zgrupowanie. Trener Jarosław Araszkiewicz ma możliwość dokładnie go ocenić. Wszystko wskazuje na to, że wiosnę Jakóbowski spędzi w Warcie.

Są jeszcze inni młodzi piłkarze, jak choćby Tomasz Kędziora...

- On ma sporo do zyskania, zostając przynajmniej przez pół roku w Lechu. Jesienią trenował z pierwszym zespołem sporadycznie, ale teraz to się zmieni. Podobnie rysuje się przyszłość Patryka Wolskiego. Obaj są w takim wieku, że spokojnie mogą występować w Młodej Ekstraklasie. Natomiast latem pomyślimy co dalej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×