Wiśniewski gra o drugą szansę w Pogoni

Radosława Wiśniewskiego odkrył dla szczecińskiego klubu Artur Płatek, za którego trenerskiej pracy, filigranowy napastnik zadebiutował na pierwszoligowych boiskach. Marcin Sasal postawił na niego tylko raz, po czym Wiśniewski został wypożyczony. Niedawno powrócił i walczy o kolejną szansę w Pogoni.

Młodzieżowiec Portowców miał okazję na przypomnienie się szczecińskiej publiczności już w pierwszym po zimowej przerwie sparingu Pogoni, przeciw imienniczce z Barlinka (2:0). Radosław Wiśniewski wybiegł na murawę jako jedyny nominalny napastnik, jednak mimo gry na szpicy, to nie jemu udała się sztuka strzelenia inaugurującego gola dla Portowców w nowym roku.

Filigranowy napastnik nie wypracował sobie żadnej szansy strzeleckiej, jednak ze swojego występu był umiarkowanie zadowolony. - Przyznam, że rytmu meczowego i pewności jeszcze trochę brakuje, ale nie było najgorzej. Zagraliśmy składem złożonym niemal wyłącznie z młodzieżowców, takie potyczki mogą nam przynieść tylko korzyści - ocenił po meczu Wiśniewski.

Przed pierwszym gwizdkiem trener Marcin Sasal opowiadał dziennikarzom, że sparing może mieć znaczenie dla przyszłości kilku zawodników w klubie. Swoich podopiecznych nie motywował jednak w podobny sposób. - Postawa drużyny powinna dać trenerowi do myślenia, ale jakie decyzje podejmie nie wiadomo. My dostaliśmy szansę, a szkoleniowcy obserwowali z boku - nie pompował balonika "Wiśnia".

Pogoń rozpoczęła przygotowania do wiosennej części sezonu jako jedna z ostatnich ekip w lidze, co jednak nie ma mieć negatywnego wpływu na formę zespołu w początkowych kolejkach. - Już weszliśmy w cykl pracy, ćwicząc samodzielnie według rozpiski szkoleniowców. Teraz mamy osiem tygodni wspólnych, ciężkich treningów. Musimy w ten sposób dojść do optymalnej dyspozycji, gdyż otwieramy wiosnę szalenie ważnym meczem z Piastem Gliwice - przypomniał napastnik.

Sam Wiśniewski zaliczył w dotychczasowej karierze głównie końcówki pierwszoligowych meczów, wszystkie za trenerskiej kadencji Artura Płatka. Pod wodzą Marcina Sasala grał co prawda dłużej, ale tylko w Pucharze Polski. Latem filigranowy napastnik trafił na wypożyczenie do Bałtyku Gdynia, gdzie jednak nie błysnął wybitną dyspozycją.

- Grając w Bałtyku, miałem także dobre momenty i nie mogę z góry powiedzieć, że zmarnowałem tam czas. Stosunkowo wcześnie wskoczyłem do składu, ale w połowie rundy złapałem kontuzję i musiałem przymusowo odpocząć - wspominał rozmówca.

- Po kilku tygodniach wróciłem. Strzeliłem wówczas swojego jedynego gola dla Bałtyku i właśnie z tego powodu odczuwam pewien niedosyt, gdyż tych bramek mogło być więcej. Jednak powtórzę raz jeszcze, że nie uważam czasu w Gdyni za stracony. Dziś cieszę się, że znów gram i trenuję z Pogonią - dodał walczący o powrót do regularnych występów w Szczecinie napastnik.

Portowcy powinni rozegrać najbliższy mecz kontrolny w niedzielę, jednak nie wiadomo, kto będzie ich przeciwnikiem. Od listopada planowano w tym terminie pojedynek z Energie Cottbus, jednak jak informuje serwis dumapomorza.com.pl, został on odwołany ze względów bezpieczeństwa.

Źródło artykułu: