Młodzieżowiec Portowców miał okazję na przypomnienie się szczecińskiej publiczności już w pierwszym po zimowej przerwie sparingu Pogoni, przeciw imienniczce z Barlinka (2:0). Radosław Wiśniewski wybiegł na murawę jako jedyny nominalny napastnik, jednak mimo gry na szpicy, to nie jemu udała się sztuka strzelenia inaugurującego gola dla Portowców w nowym roku.
Filigranowy napastnik nie wypracował sobie żadnej szansy strzeleckiej, jednak ze swojego występu był umiarkowanie zadowolony. - Przyznam, że rytmu meczowego i pewności jeszcze trochę brakuje, ale nie było najgorzej. Zagraliśmy składem złożonym niemal wyłącznie z młodzieżowców, takie potyczki mogą nam przynieść tylko korzyści - ocenił po meczu Wiśniewski.
Przed pierwszym gwizdkiem trener Marcin Sasal opowiadał dziennikarzom, że sparing może mieć znaczenie dla przyszłości kilku zawodników w klubie. Swoich podopiecznych nie motywował jednak w podobny sposób. - Postawa drużyny powinna dać trenerowi do myślenia, ale jakie decyzje podejmie nie wiadomo. My dostaliśmy szansę, a szkoleniowcy obserwowali z boku - nie pompował balonika "Wiśnia".
Pogoń rozpoczęła przygotowania do wiosennej części sezonu jako jedna z ostatnich ekip w lidze, co jednak nie ma mieć negatywnego wpływu na formę zespołu w początkowych kolejkach. - Już weszliśmy w cykl pracy, ćwicząc samodzielnie według rozpiski szkoleniowców. Teraz mamy osiem tygodni wspólnych, ciężkich treningów. Musimy w ten sposób dojść do optymalnej dyspozycji, gdyż otwieramy wiosnę szalenie ważnym meczem z Piastem Gliwice - przypomniał napastnik.
Sam Wiśniewski zaliczył w dotychczasowej karierze głównie końcówki pierwszoligowych meczów, wszystkie za trenerskiej kadencji Artura Płatka. Pod wodzą Marcina Sasala grał co prawda dłużej, ale tylko w Pucharze Polski. Latem filigranowy napastnik trafił na wypożyczenie do Bałtyku Gdynia, gdzie jednak nie błysnął wybitną dyspozycją.
- Grając w Bałtyku, miałem także dobre momenty i nie mogę z góry powiedzieć, że zmarnowałem tam czas. Stosunkowo wcześnie wskoczyłem do składu, ale w połowie rundy złapałem kontuzję i musiałem przymusowo odpocząć - wspominał rozmówca.
- Po kilku tygodniach wróciłem. Strzeliłem wówczas swojego jedynego gola dla Bałtyku i właśnie z tego powodu odczuwam pewien niedosyt, gdyż tych bramek mogło być więcej. Jednak powtórzę raz jeszcze, że nie uważam czasu w Gdyni za stracony. Dziś cieszę się, że znów gram i trenuję z Pogonią - dodał walczący o powrót do regularnych występów w Szczecinie napastnik.
Portowcy powinni rozegrać najbliższy mecz kontrolny w niedzielę, jednak nie wiadomo, kto będzie ich przeciwnikiem. Od listopada planowano w tym terminie pojedynek z Energie Cottbus, jednak jak informuje serwis dumapomorza.com.pl, został on odwołany ze względów bezpieczeństwa.