Wraz z upływem rundy jesiennej sterniczka zielonych była coraz bardziej niezadowolona z postawy zespołu i pokusiła się nawet o krytyczne uwagi na temat mentalności niektórych graczy. W przerwie zimowej pożegnała kilku z nich, pozyskując w to miejsce dużo młodszych piłkarzy.
Izabella Łukomska-Pyżalska zaczęła rządzić twardszą ręką i zagroziła, że jeśli nie uda jej się "wyczyścić" listy transferowej, to utworzy "Klub Chlebaczka" - odpowiednik słynnego "Klubu Kokosa" z Polonii Warszawa. Ostatecznie nie podjęła takiego kroku, bo rozwiązała umowy z wszystkimi zawodnikami, których chciała się pozbyć. Mowa tu o: Krzysztofie Gajtkowskim, Macieju Scherfchenie, Michale Golińskim, Pawle Sasinie i Mariuszu Ujku.
- Mieliśmy doświadczonych piłkarzy, którzy w przeszłości grali nawet w ekstraklasie. Jak pokazało ostatnie pół roku, pozytywnych efektów nie było, dlatego teraz skład ulegnie zmianie. Chcę, by do Poznania trafili młodsi, perspektywiczni zawodnicy, którzy pokażą zaangażowanie i waleczność - stwierdziła Łukomska-Pyżalska.
W Warcie nie będzie też kominów płacowych. Klub z Drogi Dębińskiej nie zamierza obecnie zatrudniać piłkarzy z nazwiskami i płacić im zawyżonych pensji. - W polskim futbolu funkcjonuje powiedzenie: "Najpierw sianko, potem granko". U nas będzie odwrotnie: najpierw granko, potem sianko - oznajmiła sterniczka zielonych.