Tomasz Zahorski tuż przed zamknięciem okna transferowego podpisał kontrakt z MSV do 30 czerwca 2012 roku. Wcześniej zawodnik był testowany przez niemieckiego drugoligowca i wypadł nieźle. - Wszystko potoczyło się szybko i na ostatnią chwilę, ale cieszę się na to wyzwanie. Przed transferem rozmawiałem z Tomaszem Hajtą, który występował w przeszłości w Duisburgu, a którego znam z Zabrza. Poza tym przyjaźnię się z Jakubem Błaszczykowskim, ale akurat jego nie pytałem o sprawy związane z MSV - relacjonuje na łamach Der Westen 27-latek.
- Mój kontrakt jest ważny tylko przez pół roku, a później MSV rozważy, czy warto go przedłużać. Ja szczerze mówiąc już teraz wiem, że chciałbym zostać tutaj na dłużej - mówi zadowolony Zahorski.
Jeśli 13-krotny reprezentant Polski będzie strzelał gole w 2. Bundeslidze, z pewnością zostanie dostrzeżony i przez media, i przez Franciszka Smudę. - Oczywiście myślę o Euro 2012. Ostatni mecz w kadrze rozegrałem w 2009 roku, ale reprezentacja to wciąż otwarty rozdział. O ile w Duisburgu zaprezentuję moje umiejętności strzeleckie, być może drzwi do drużyny narodowej znów się dla mnie otworzą. Mistrzostwa Europy w ojczyźnie to dla mnie oczywiście marzenie i wyzwanie - przyznaje kadrowicz za czasów Leo Beenhakkera.
Szanse Zahorskiego na regularne występy w zespole Olivera Recka są całkiem spore, chociaż z pewnością z miejsca nie wskoczy on do wyjściowej "11". - Tomasz jest środkowym napastnikiem. Gdyby Emilowi Juli przytrafiła się jakaś kontuzja, co mam nadzieję się nie wydarzy, mamy zawodnika na jego miejsce. Ponadto Srdjan Baljak po poważnych kłopotach zdrowotnych potrzebuje czasu. Dlatego Zahorski to dla nas dobra alternatywa. Czy będzie grał, zależy od trenera Recka - twierdzi dyrektor sportowy Ivica Grlić.
Zahorski przed szansą debiutu w lidze niemieckiej być może stanie już w piątek, gdy zajmujący 12. miejsce w tabeli Duisburg zmierzy się z niżej notowanym FSV Frankfurt.