Do przerwy zieloni nie stworzyli żadnego zagrożenia pod bramką Rafała Misztala. - O pierwszej połowie można powiedzieć tylko tyle, że się odbyła. Na szczęście po zmianie stron nasza gra wyglądała nieco lepiej i zaczęliśmy kreować sytuacje. Największą bolączką jest brak skuteczności. Zawodnicy podchodzą do meczów z pełnym zaangażowaniem, nie brakuje im chęci, ale jakoś nie potrafimy otworzyć worka z bramkami. Mam nadzieję, że w miarę szybko uzyskamy poprawę w tym elemencie - powiedział Jarosław Araszkiewicz.
W dotychczasowych potyczkach warciarze odnotowali dwa remisy i trzy porażki, strzelając zaledwie jednego gola (przeciwko Cracovii Kraków). Kolejna okazja do sparingowego przełamania nadejdzie w sobotę. - Mamy w planach mecz z Zawiszą Bydgoszcz, ale jeśli utrzymają się tak niskie temperatury, to nie wiem czy jest sens go rozgrywać. Każdy ma jedno zdrowie i trzeba je szanować - dodał trener poznaniaków.
Póki co "Araś" nie sili się na gruntowną ocenę nowych twarzy w zespole. - Podchodzę do tego tematu bardzo spokojnie - uciął krótko.
W środę słabo zaprezentował się testowany obrońca Ruchu Zdzieszowice, Przemysław Bella. To po jego koszmarnym błędzie padł zwycięski gol dla Chojniczanki. - Według pierwotnych założeń zawodnik ten miał rozegrać 90 minut, lecz w przerwie zdecydowałem, że dam mu odpocząć. Nie był bowiem w najlepszej dyspozycji. Trzeba jednak zaznaczyć, że w pierwszej połowie zawiedli wszyscy, a ja przecierałem oczy ze zdumienia - oznajmił Araszkiewicz.
Jaka jest recepta na główną bolączkę Warty, a więc brak skuteczności? - Będziemy nadal pracować, wkraczamy powoli w kolejny etap przygotowań. Pojawi się więcej zajęć z piłkami i choćby z tego powodu jestem dobrej myśli - zakończył opiekun I-ligowca.