Trener Mariusz Kuras zdecydował się na krok, który jest rzadkością w polskich klubach, zwłaszcza tych, które mają wysokie budżety w danej klasie rozgrywkowej. Otóż Pogoń nie pojechała na żaden obóz przygotowawczy. Wszystkie treningi odbywały się na bocznych boiskach, a jeszcze parę lat temu ówczesny prezes Antoni Ptak w kółko powtarzał, że obiekty Pogoni nie nadają się do treningów i koszarował swoją świtę w Rzgowie koło Łodzi. Portowcy rozegrali cztery mecze kontrolne. Trzy z nich zostały rozegrane z teoretycznie silniejszymi rywalami, bo występującymi w pierwszej lidze. Najpierw szczecinianie przegrali z Wartą Poznań 2:3, później z GKP Gorzów 0:1, a z Flotą Świnoujście padł remis 3:3. Jedynie z Regą Trzebiatów, która występuje w trzeciej lidze, Portowcy wygrali 3:1. - W okresie przygotowawczym trenowaliśmy tylko na własnych obiektach, rozegraliśmy cztery gry kontrolne z dobrymi rywalami, więc z tego wszystkiego jestem na pewno zadowolony - powiedział, trener Pogoni Szczecin, Mariusz Kuras. - Cieszę się również z tego, jacy piłkarze przyszli do naszej drużyny. Gramy tylko i wyłącznie o awans, tylko to się liczy dla klubu. Chcemy żeby Pogoń już za rok grała w wyższej klasie rozgrywkowej. Taki cel postawił przed nami zarząd klubu. W grach sparingowych było widać, że zawodnicy są przygotowani dobrze i dzięki temu możemy optymistycznie patrzeć na to, co będzie się działo w nadchodzącym półroczu.
Era Ptaka już się dawno zakończyła i mało kto o niej pamięta, ale może pomysły, które wprowadził mogły się przydać i tym razem. Chodzi o miniobozy w centralnej części kraju przy kilku z rzędu meczach wyjazdowych. Po każdym dalekim wyjeździe powrót do grodu Gryfa tylko po to, by kilka dni później znowu odbyć daleką podróż mógłby się odbić na grze piłkarzy. - Nie planujemy miniobozów, które miałyby się odbywać między serią meczów wyjazdowych. Zawsze będziemy wracać do naszej bazy w Szczecinie - uciął Kuras i dodał: - Natomiast na wszystkie spotkania, na które będziemy jeździć powyżej 250 km, wyjedziemy dzień wcześniej i będziemy spali w miejscowości naszego przeciwnika. Jeśli chodzi o bliskie wyjazdy, takie jak Kotwica Kołobrzeg czy Lechia Zielona Góra, to pojedziemy w dzień meczu. Taką decyzję podjęliśmy wspólnie z zarządem.
Przed sezonem niespodzianki nie przyniosły także wybory nowego kapitana. W grę wchodziło dwóch najbardziej doświadczonych zawodników: Radosław Biliński i Paweł Skrzypek. - Odbyły się demokratyczne wybory kapitana. Zawodnicy wybrali nowego-starego kapitana Radosława Bilińskiego - powiedział Kuras.
W rundzie wiosennej zeszłego sezonu trener Portowców na swojego asystenta desygnował Pawła Skrzypka. Jednak już na treningach przed sezonem było widać, że ostoja obrony Dumy Pomorza przestał pełnić tą funkcję. - Paweł Skrzypek przestał pełnić funkcję mojego asystenta, co nie znaczy, że mi nie pomaga. Dalej prowadzi rozgrzewkę, ale wszystkich inne rzeczy, które ciążyły nad nim jako na asystencie z racji tego, że jest czynnym piłkarzem, nie jest w stanie pełnić. Dlatego podjęliśmy decyzję, że sam będę prowadził zespół - stwierdził Kuras. - Trenerem bramkarzy jest Zbigniew Długosz, a jak będę potrzebował, wykorzystam go. Natomiast Skrzypek skupi się tylko na graniu. W tamtej rundzie Paweł zagrał kilka dobrych spotkań, ale przeplatały się one ze słabszymi, a jak skupił się na graniu, był wiodącym zawodnikiem w sparingach. Oczywiście nikt nie zamyka drzwi temu doświadczonemu zawodnikowi, by w przyszłości mógł być w sztabie szkoleniowym.
Trener wraz z prezesami po awansie do drugiej ligi, zdecydował się na rewolucję w zespole. Obecnie kadra zespołu liczy 25 piłkarzy. W przerwie między sezonami pozbyto się aż dwunastu zawodników, a w ich miejsce sprowadzono dziewięciu. Resztę kadry uzupełnią młodzi zawodnicy, którzy pod wodzą Roberta Dymkowskiego zdobyli brązowy medal Mistrzostw Polski Juniorów. - Zmiany w Pogoni były konieczne i to nie ulega żadnej wątpliwości. Zawodnicy, którzy odeszli, nie grali tu pierwszych skrzypiec. Często nie łapali się do składu, a przecież graliśmy w czwartej lidze - przekonywał Kuras. - Jeżeli mówimy o awansach, to trzeba ryzykować i pozyskiwać takich piłkarzy, którzy będą gwarantować, że zespół będzie grał lepiej. Jeżeli będziemy się przywiązywać do nazwisk, to okaże się, że każdy zawodnik musi grać w klubie po 10 lat, bo każdego jest szkoda. Mi też było przykro, że w poprzednich klubach byłem zwalniany, ale ktoś podejmował taką decyzję.
- Ci zawodnicy, którzy przyszli, to nie są piłkarze wygrani. Oni są w przedziale 21 - 27 lat, czyli w wieku dobrym, by coś osiągnąć. Są w klubie utalentowani gracze, brązowi medaliści Mistrzostw Polski Juniorów, ale także ci z ogromnym doświadczeniem jak Skrzypek i Biliński - dodał trener Portowców. Jednak na tym pozyskiwanie nowych zawodników wcale nie musi się skończyć. Jak przekonują włodarze klubu, nikomu w Pogoni nie zamyka się drzwi. - Jeżeli będzie możliwość ściągnięcia jeszcze jakiegoś wartościowego zawodnika do końca okienka transferowego, to jest zgoda zarządu klubu, żeby taki transfer wykonać. Tylko jest jeden warunek. Musi być to zdrowy zawodnik z umiejętnościami, które nas zadowolą - zaznaczył Mariusz Kuras.
Burzę wywołały niektóre doniesienia prasowe odnośnie odejścia kilku zawodników. Podobno pokłócili się z trenerem i tylko dlatego musieli opuścić zespół. - Nie jest łatwe powiedzieć zawodnikowi, że musi odejść. Ja nie przychodzę do zawodnika i nie komunikuje mu: słuchaj nie przedłużamy z tobą kontraktu. To jest dłuższa i trudniejsza rozmowa. Nie było sytuacji, żeby ktoś komuś nie podał ręki. Nie muszę się tłumaczyć z każdej podjętej decyzji. Postanowiłem, że potrzebujemy lepszych ludzi i mam nadzieję, że ci, którzy przyszli, spełnią moje oczekiwania - zdementował te rewelacje szkoleniowiec Dumy Pomorza.
Jaka będzie przyszła polityka transferowa klubu? Kolejne rewolucje w kadrze? Jedno czy drugie takie posunięcie może przynieść pozytywny efekt, ale nie jest powiedziane, że następne też są skazane na sukces. - Teraz systematycznie będziemy dobierać trzech, czterech piłkarzy, by jak wejdziemy do ekstraklasy, w co głęboko wierzę, Pogoń była dobrze funkcjonującą maszyną. Nie może się okazać, że dopiero po awansie będziemy biegać jak kot z pęcherzem w poszukiwaniu piłkarzy, którzy będą grali w ekstraklasie jak równy z równym - zakończył, trener Pogoni.