Najpoważniejsi rywale lechitów nie wykorzystali ich potknięcia. Jedynie Polonia Warszawa odniosła zwycięstwo, a pozostałe drużyny również pogubiły punkty. Co prawda strata do liderującego Śląska Wrocław wynosi już dziesięć punktów, to o szansa na dostanie się do Ligi Europy wciąż pozostaje. Lech miał w minionej kolejce doskonałą okazję, aby zmniejszyć straty, a tymczasem jeszcze je powiększył. - Na pewno będzie teraz trudniej. Sytuacja nie wygląda jednak tak źle jeśli chodzi o dostanie się do pierwszej trójki, ale o mistrzostwie to już trzeba rozmawiać inaczej - mówi Mateusz Możdżeń.
Obecnie poznaniacy do drugiej Polonii tracą sześć punktów, do trzeciej Legii pięć, a do czwartego Ruchu już tylko dwa. To właśnie z podopiecznymi Waldemara Fornalika lechici zmierzą się w najbliższy piątek, więc będzie to dobra okazja do awansu o jedną lokatę. Zawodnicy Lecha wierzą, że uda im się odrobić straty. - Nie z takich sytuacji w ostatnich latach się ponosiliśmy, więc spokojnie możemy myśleć o awansie do pucharów. Awaryjnym wyjściem jest również Puchar Polski, także poważnie możemy myśleć o naszych celach - dodaje pomocnik Kolejorza.
Sytuacja w tabeli choć jest zła, to do tragicznej jeszcze trochę jej brakuje. Przede wszystkim Lech musi regularnie zdobywać punkty i to właśnie może okazać się największą przeszkodą, ponieważ gra drużyny pod wodzą Jose Marii Bakero wygląda katastrofalnie i nie napawa optymizmem nawet w najmniejszych stopniu. - Jeśli w następnych meczach zagramy tak, jak z Bełchatowem, to oczywiście nie będzie o czym rozmawiać - przyznał szczerze Możdżeń.
Lech nie traci nadziei na puchary
Już po rundzie jesiennej sytuacja Lecha Poznań w tabeli nie była najlepsza, a teraz uległa jeszcze pogorszeniu. Wszyscy w stolicy Wielkopolski liczyli, że Kolejorz zacznie gonić czołówkę, ale zanotował wpadkę z GKS-em Bełchatów. Na szczęście dla Lecha rywale również pogubili punkty, co pozostawia duże szanse na kwalifikacje do europejskich pucharów.
Źródło artykułu:
Jak był Stefek Burczymucha...
— Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź... to dostoję!
Wilki?... Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!
Te hieny, te lamparty
To są I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały. Aż raz usnął gdzieś na sianie...
Wtem się budzi niespodzianie.
Patrzy, a tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi! —
Pędzi jakby chart ze smyczy...
— Tygrys, tato! Tygrys! — krzyczy.
— Tygrys?... — ojciec się zapyta.
— Ach, lew może!... Miał kopyta
Straszne! Trzy czy cztery nogi,
Paszczę taką! Przy tym rogi...
— Gdzież to było?
— Tam na sianie.
Właśnie porwał mi śniadanie... Idzie ojciec, służba cała,
Patrzą... a tu myszka mała,
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie!... Możdżeń,poczytaj sobie! Czytaj całość