Adam Nawałka: O pierwszej połowie musimy jak najszybciej zapomnieć

Daleką podróż w meczu z Lechią Gdańsk odbyli zawodnicy Górnika Zabrze. Śląska drużyna do przerwy przegrywała dwoma bramkami, by w drugiej połowie po świetnej pogoni doprowadzić do wyrównania i zainkasować cenny punkt.

Każdy kto obserwował postawę Górnika Zabrze w meczu z Legią Warszawa nie umiał uwierzyć, że zespół z pierwszej połowy spotkania z Lechią Gdańsk to ten sam, który trzy tygodnie wcześniej w cuglach pokonał lidera tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Zabrzanie zagrali bezbarwnie, nie tworząc ani jednej klarownej sytuacji pod bramką rywala, pod własnym polem karnym za to raz za razem popełniając proste błędy.

Po dwóch z nich, autorstwa Ołeksandra Szeweluchina i Michała Pazdana  Lechia dwukrotnie trafiła do siatki i do przerwy pewnie w Zabrzu prowadziła. Górnik odpowiedział zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy, strzelając bramkę kontaktową, a po kolejnych kilkudziesięciu minutach zabrzanie zdołali wyrównać stan meczu.

W końcówce świetne okazje na zdobycie bramki dającej gospodarzom trzy punkty mieli jeszcze Prejuce Nakoulma i Aleksander Kwiek , ale ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2 (0:2). - Podział punktów jest sprawiedliwy. W pierwszej połowie na boisku istniał tylko jeden zespół i była nim Lechia. Moim zawodnikom ta część gry w ogóle nie wyszła i musimy jak najszybciej o tym zapomnieć - wskazuje Adam Nawałka, trener Górnika.

- W drugiej połowie nasza gra zaczęła układać się tak, jak zakładaliśmy sobie to przed meczem. Nasze akcje wreszcie zaczęły się zazębiać i stwarzaliśmy sobie wiele bramkowych sytuacji, dzięki czemu wynik był do końca otwarty. Również Lechia miała swoje okazje, dlatego do ostatnich minut ten mecz trzymał w napięciu - zauważa opiekun drużyny z Roosevelta.

Górnik utrzymuje bezpieczną, ośmiopunktową przewagę nad strefą spadkową. Mimo to w Zabrzu w dalszym ciągu nastroje są dalekie od huraoptymizmu. - Musimy pamiętać, że liga cały czas trwa i nie mamy prawa ani na moment stracić czujności. Najgorsze, co moglibyśmy teraz robić, to zacząć kalkulować, że w najbliższych 3-4 meczach zdobędziemy tyle, a tyle punktów. Jak widzimy piłka uczy pokory i żeby wygrać mecz trzeba zawsze dawać z siebie maksimum, nie myśląc o tym, co będzie potem - dowodzi Nawałka.

Surowy na co dzień w swoich ocenach szkoleniowiec zdecydował się ostatecznie pochwalić swój zespół za ambitną grę do końca. - Za całą drugą połowę meczu z Lechią moim zawodnikom należą się wielkie słowa uznania. Miejmy nadzieję, że połowa tak słaba, jak pierwsza z tego spotkania w naszym wykonaniu już nigdy się nie powtórzy - puentuje trener drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Komentarze (0)