Legia o proteście Gryfa: Dochowaliśmy procedur

Gryf Wejherowo złożył w PZPN-ie protest w sprawie pojawienia się nieuprawnionego do tego zawodnika w wyjściowej "11" Legii w meczu 1/4 Pucharu Polski. Jeśli wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie przez władze polskiego futbolu, Gryfowi będzie przyznany walkower.

W pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu Pucharu Polski Legia Warszawa pokonała na wyjeździe 3:0 Gryf Wejherowo. Jednakże po meczu władze pomorskiego klubu złożyły do Polskiego Związku Piłki Nożnej protest. Uważają, że przedstawiciele Legii popełnili błąd i domagają się wyjaśnienia sprawy. Chodzi o sytuację, kiedy w wyjściowej "11" pojawił się Artur Jędrzejczyk zamiast zgłoszonego wcześniej Jakuba Rzeźniczaka. Według Gryfa Jędrzejczyk nie był zawodnikiem uprawnionym do gry, a za pojawienie się obrońcy na boisku od pierwszych minut powinien być przyznany walkower.

Trener Legii, Maciej Skorża, nie chce komentować sprawy, zanim zapadnie decyzja Wydziału Gier PZPN. - Dochowaliśmy wszelkich procedur. Teraz sprawą zajmą się odpowiednie organy. Czasami zdarza się, że przed spotkaniem można dokonać zmiany w wyjściowym składzie. Wszystko zostało spisane w protokole meczowym, nie ma sensu tego roztrząsać. Ta informacja nie wpłynęła na nasze przygotowania do meczu z Polonią, czujemy, że dopełniliśmy wszelkich formalności. Takie rzeczy się zdarzają, że się przed meczem wycofuje zawodnika i to jest normalna rzecz - powiedział szkoleniowiec stołecznego klubu.

W podobnym tonie wypowiadał się obrońca Wojskowych, Michał Żewłakow. - Dopóki nie będzie werdyktu w tej sprawie, to dla nas problemu nie ma. Wygraliśmy 3:0 i się tego trzymamy. Oprócz tego jest jeszcze drugi mecz, więc jeżeli nawet coś by się stało, to jest szansa na to, aby taką sytuację poprawić. Ale na chwilę obecną najważniejszy jest tylko mecz z Polonią.

- Gryf ma prawo złożyć protest, takie prawo zapewniają przepisy Polskiego Związku Piłki Nożnej, w ramach którego rozgrywany jest Puchar Polski - przedstawił stanowisko klubu z Łazienkowskiej jego rzecznik, Michał Kocięba. - Z naszego punktu widzenia sprawy i problemu nie ma. Dlatego, że zawodnik, który wybiegł na murawę, czyli Artur Jędrzejczyk a nie Jakub Rzeźniczak, jak wcześniej był awizowany, znalazł się w protokole meczowym. Przepisy dopuszczają tego typu sytuacje. Jeżeli ma miejsce jakiś wypadek losowy, jaki uniemożliwia zawodnikowi wpisanemu w protokole w pierwszej "11" wyjście na boisko, to może zastąpić go zawodnik, który również się w tym protokole znajduje. Natomiast ten zawodnik, który nie wyszedł w pierwszej "11" nie może już zagrać. Tutaj dokładnie taka sytuacja miała miejsce - wyjaśnił Kocięba.

Czy w przypadku Jakuba Rzeźniczaka wchodziła w grę sytuacja losowa? - Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, bo to jest gestia sztabu szkoleniowego, dlaczego Kuba finalnie nie wyszedł, czy trapiła go jakaś drobna kontuzja, czy był inny powód. Natomiast wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, sprawa została w odpowiednim trybie zgłoszona sędziemu, sędzia nie miał zastrzeżeń do tej sytuacji, tak że myślę, iż problemu nie ma - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Michał Kocięba, po czym dodał: - Zawsze wynik 3:0 do przodu jest lepszy niż 0:3 przed rewanżem. I pewnie, gdyby się tak zdarzyło, że wynik meczu zostałby zweryfikowany, to te nadzieje Gryfa na awans do kolejnej rundy byłyby dużo większe niż przyjeżdżając tutaj z bagażem trzech bramek do odrobienia. Ale myślę, że protest Gryfa nie ma podstaw do bycia uznanym i wynik z boiska zostanie utrzymany.

Źródło artykułu: