Bartłomiej Grzelak: Palę się do gry

[tag=2154]Bartłomiej Grzelak[/tag] w piątek związał się z Cracovią umową do końca sezonu, a w sobotę wyruszył z zespołem na zgrupowanie przed niedzielnym meczem 22. kolejki T-Mobile Ekstraklasy ze Śląskiem we Wrocławiu. 31-letni napastnik ma duże szanse na szybki debiut w barwach Pasów.

Grzelak zjawił się w Krakowie w środę, w czwartek wziął udział w pierwszym treningu z drużyną Tomasza Kafarskiego, a w piątek podpisał kontrakt z klubem. - Jeśli zawodnik dużego formatu, jakim jest Bartek, chce nam pomóc, to nie mówię "nie" - mówi opiekun Pasów. - Bartek może dać impuls drużynie. Swoim nazwiskiem i umiejętnościami może postraszyć obrońców rywali. Nie obawiam się tego, że przez rok nie grał w lidze z powodu kontuzji. Pewnych rzeczy się nie zapomina. Jest dobrze przygotowany fizycznie. Wyniki badań, które mu je zrobiliśmy, były dobre - dodaje Kafarski.

- Palę się do gry. Długo nie grałem, więc mocno się stęskniłem za piłką - przekonuje nowy napastnik Cracovii, który o miejsce w składzie będzie rywalizował z Koenem van der Biezenem i Deivydasem Matuleviciusem. Tego drugiego już wygryzł z kadry meczowej. - Jest nas dwóch na jedno miejsce, więc konkurencja jest. Tylko rywalizacja może zrodzić postęp. Moje przyjście może dać bodziec Koenowi, a jego presja mnie dodatkowo motywuje - mówi Grzelak.

31-latek zapewnia, że po niemal rocznej rehabilitacji po kontuzji ścięgna Achillesa jest przygotowany do gry: - Dłuższy czas byłem wprowadzany w trening. Kiedy wszedłem w okres przygotowawczy, który w pełni przepracowałem z Jagiellonią, byłem już gotowy do gry w sparingach. W pełnym treningu jestem od 20 listopada.

Grzelak przyznał, że szybko wkomponował się w nowy zespół: - Znam wielu chłopaków z drużyny. Z wejściem do szatni nie było najmniejszego problemu. A jeśli chodzi o boisko, to myślę, że nieźle radziłem sobie w małych grach. Z optymizmem czekam na mecz ze Śląskiem. Śledziłem ligę i wiem, że miejsce w tabeli w ogóle nie odzwierciedla potencjału tej drużyny. Mamy ciekawych piłkarzy, aczkolwiek wyróżniające się postacie są w tej chwili kontuzjowani - Saidi, Suworow czy Visnakovs. Niemniej jednak stać nas na wiele więcej niż wygląda to w tabeli. Remisu we Wrocławiu nie bralibyśmy w ciemno, ale jeśli takim wynikiem się ten mecz skończy, to pewnie nie będziemy kręcić nosami.

Źródło artykułu: