Do przewinienia Polaka doszło w 80. minucie pojedynku, w którym Anderlecht nieoczekiwanie tylko zremisował z niżej notowanym rywalem (przewaga Fiołków nad wiceliderem Club Brugge, zmalała do 6 "oczek").
"Niedźwiedź z Poznania", jak określa Marcina Wasilewskiego, La Derniere Heure wpakował łokieć w głowę Petera Delorge'a tak, że ten stracił przytomność i w konsekwencji doznał wstrząsu mózgu.
"Wasyl" za swój czyn nie otrzymał nawet żółtej kartki, ale belgijskie media nie mają wątpliwości - obrońca reprezentacji Polski, który rozegrał pełne 90 minut, zostanie zawieszony przez władze Jupiler League i to nie na krótko.
Podopiecznego nie wziął w obronę trener Anderlechtu, Ariel Jacobs: - Takie zachowanie nie przynosi niczego dobrego zespołowi i jest absolutnie nieakceptowalne. Będę musiał porozmawiać z Wasilewskim w cztery oczy. Mam nadzieję, że Delorge'owi nic poważnego się nie stało.
Trzeba przypomnieć, że Wasilewski w 2009 roku padł ofiarą brutalnego faulu Axela Witsela i doznał otwartego złamania nogi, na skutek którego pauzował przez blisko rok i nie było jasne, czy zdoła wrócić do pełnej sprawności.