Debiutant w bramce Górnika: Ten remis, to dla nas dwa stracone punkty

Do piątej wiosennej kolejki na swój debiut w barwach Górnika musiał czekać Norbert Witkowski. Doświadczony golkiper na skutek zawieszenia Łukasza Skorupskiego wskoczył do zabrzańskiej bramki i zdołał zachować czyste konto w meczu z Łódzkim Klubem Sportowym.

- Debiut mogę zaliczyć na plus. Z mojej strony cieszy przede wszystkim to, że zachowałem czyste konto. Gorzej wyglądały nasze problemy ze skutecznością. Mieliśmy swoje okazje, ale suma sumarum nie udało nam się tej bramki strzelić i musimy się zadowolić jednym punktem - ocenia Norbert Witkowski, bramkarz Górnika.

Gdyby nie zawieszenie Łukasza Skorupskiego, były gracz Arki Gdynia mecz najpewniej rozpocząłby po raz kolejny na ławce rezerwowych. Wobec karnej absencji młodej nadziei Górnika rezerwowy dotychczas bramkarz zabrzan wskoczył do składu i zaliczył niezły debiut. Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że łodzianie poprzeczki nie zawiesili mu zbyt wysoko.

- Nie wiem czy w meczu z Cracovią znów stanę w bramce. To pytanie do trenera. Ja skupiam się na tym, żeby na treningach przekonać do siebie sztab szkoleniowy i na dobre miejsce między słupkami zająć. Teraz wskoczyłem do składu na skutek incydentu, którego nie chciałbym komentować. Cieszę się, że trenerzy dali mi szansę i myślę, że zagrałem poprawnie - przekonuje Witkowski.

Po bezbramkowym remisie w meczu Górnika z ŁKS Łódź ciężko było szukać zadowolonych z tego rezultatu. - Ten remis to dla nas dwa punkty stracone, bo mecze u siebie po prostu powinniśmy wygrywać. To my byliśmy zespołem, który przejawiał większą chęć do gry i lepiej operowaliśmy piłką, ale bramki strzelić nam się nie udało, stąd musimy zadowolić się tylko oczkiem - bezradnie rozkłada ręce zawodnik górniczej drużyny.

Z debiutu Witkowskiego zadowolony był trener śląskiego zespołu. - Rywalizacja w drużynie jest bardzo ważna, zwłaszcza na tak newralgicznej pozycji jak bramka. Norbert Witkowski pokazał na treningach, że zasługuje na swoją szansę. Zachowując czyste konto, na pewno ją wykorzystał. Dokładną analizę tego meczu będziemy przechodzić na początku przyszłego tygodnia, dopiero wtedy każdy zawodnik dowie się czy i jakie błędy popełnił. Bramkarzy broni liczba bramek straconych, a w tym wypadku licznik zatrzymał się na zero - zauważa Adam Nawałka.

Źródło artykułu: