Michał Gałęzewski: Remis z Koroną nie jest chyba waszym sukcesem…
Krzysztof Bąk: Na pewno nie. Musimy starać się wygrywać, z drugiej strony remis z Koroną, która wygrywa na razie wszystko, to malutki plusik, chociaż wszyscy sobie życzyli i przed meczem i po trzech punktów.
W waszej grze widać przebłyski, jak choćby pierwsza połowa meczu z Górnikiem, czy okresy gry w poniedziałek. Z Podbeskidziem to wreszcie wypali?
- Każdy najbliższy mecz będzie dla nas bardzo ważny. Nasza sytuacja nie jest taka, jak byśmy sobie tego życzyli. Mamy coraz więcej sytuacji, z meczu na mecz gramy coraz lepiej. W naszych poczynaniach widać walkę, zaangażowanie i jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie - do 90 minuty jesteśmy w stanie biegać, walczyć i nie odpuszczać. W meczu z Koroną akurat zabrakło bramki, z Górnikiem zdobyliśmy dwie. Mam nadzieję, że z Podbeskidziem, które jest niżej notowane od Korony musimy zrobić wszystko, aby wygrać.
Mimo remisu 0:0 mieliście swoje sytuacje.
- To prawda. Tym bardziej, że Korona nie traci wielu bramek. Potrafiliśmy stworzyć sytuacje, zagraliśmy na zero z tyłu z agresywnie grającą i z przodu, i z tyłu Koroną. Poradziliśmy sobie z wymuszaną presją. Ciężko było walczyć, ale po to się wychodzi aby zostawić zdrowie na boisku. Nie było kalkulacji i najważniejsze jest to, że małymi kroczkami idziemy do przodu.
Często jak jest bezbramkowy remis, to w meczu zupełnie nic się nie dzieje i widać, że drużyny przechodzą zupełnie obok spotkania. Tym razem tak nie było. Jesteś z tego zadowolony?
- W tym spotkaniu wiedzieliśmy, że musimy dorównać jeśli chodzi o zaangażowanie, walkę i determinację, bo każdy przeciwnik, który tego nie zrobi, może zostać spokojnie pokonany przez Koronę. Pokazaliśmy, że chęć zwycięstwa była bardzo duża. Dziękujemy kibicom, że pomogli nam swoim dopingiem i mobilizacją. My staraliśmy się zrobić wszystko, aby na PGE Arenie zostawić trzy punkty i nie mogą być do końca rozczarowani, bo pokazaliśmy walkę. Tak nieraz wychodzi, że lepiej zremisować niż przegrać. To łatwe i proste przeliczenie, ale każdy punkcik na koniec sezonu będzie bardzo ważny.
Znaliście przed meczem wyniki i wiedzieliście, że będące za wami kluby wygrały swoje spotkania. Miało to na was jakiś wpływ?
- Rywale zdobywają punkty, my też chcieliśmy zrobić wszystko żeby zdobyć komplet, ale nie możemy się położyć. Gra nie jest aż tak słaba i taka, że nie mamy sytuacji. Trzeba dalej iść w tym kierunku, w którym idziemy, aby ludzie związani z klubem byli z tego zadowoleni.
Mówisz o kibicach, tylko ich tym razem było ledwo około 10,5 tysiąca, czyli tylu by się zmieściło nawet na trybunach stadionu przy ulicy Traugutta… Jak na to patrzycie?
- Takie życie, niektórzy mają pracę, niektórzy swoje sprawy. To nie jest weekend, tylko poniedziałek i nie możemy wymagać, żeby na każdym meczu było 20 tysięcy ludzi. Na razie widocznie nasza gra jeszcze nie zasługuje na to, żeby przychodziło tylu ludzi. Staramy się jednak, żeby po każdym meczu kibice byli usatysfakcjonowani. Oni podczas meczu robią wszystko by nam pomóc i chcemy się odwzajemnić.
Gdybyście mieli 6-7 punktów więcej, to na pewno wasza gra mogłaby wyglądać inaczej. Siedzi w was to widmo walki o utrzymanie do ostatniego meczu?
- Jest może nie blokada, ale mniejszy luz. Sami doprowadziliśmy do sytuacji jaka jest i musimy posprzątać to mleko, które się rozlało. Jestem przekonany, że to zrobimy.
Mecz z Podbeskidziem będzie inny niż ten z Koroną? Tym razem to wy będziecie prowadzić grę, nie jak w ostatnich meczach.
- Każdy mecz jest inny i czym innym się charakteryzuje. Myślę, że trenerzy jak zwykle bardzo dobrze rozpracują przeciwnika i będziemy znali jego wady i zalety. Zrobimy wszystko, aby wygrać. Mimo wszystko to będzie łatwiejszy przeciwnik, ale w naszej lidze tak się porobiło, że każdy może wygrać z każdym, więc na pewno nie będzie to łatwe spotkanie.
Musimy posprzątać to mleko - rozmowa z Krzysztofem Bąkiem, piłkarzem Lechii
Krzysztof Bąk, obrońca Lechii Gdańsk nie ma pretensji, że na ostatnich meczach rozgrywanych na PGE Arenie jest niewielu kibiców. - Na razie widocznie nasza gra jeszcze nie zasługuje na to, żeby przychodziło tylu ludzi - zauważył w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.