Słowak mimo że niezbyt dobrze zna jeszcze realia polskiej pierwszej ligi, spodziewał się bardzo dobrej gry w wykonaniu Pogoni Szczecin. Po spotkaniu, mając już do dyspozycji własne obserwacje, daleki był od przesadnego komplementowania przeciwnika - Trener mówił nam przed meczem, że to bardzo dobry zespół. Spodziewałem się trudnego spotkania, łatwo na pewno nie było, ale jestem przekonany, że nie byliśmy gorsi. Według mnie w perspektywie całego meczu to my byliśmy lepsi. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa i teraz na mecz z Wartą Poznań jedziemy po punkty, aby wyprzedzić ich w tabeli. Na pewno zwycięstwo z liderem cieszy podwójnie, a ja mogę być zadowolony ze swojego występu - powiedział Martin Zlatohlavy.
Wychowanek Tatrana Presov odniósł się także do kluczowego momentu w tym meczu, mianowicie czerwonej kartki dla zawodnika Pogoni. - Zagraliśmy dobrze, a nawet w pierwszej połowie, kiedy siły były wyrównane, prezentowaliśmy się nieco lepiej od rywala. Mając przewagę graliśmy trochę zbyt bojaźliwie, za bardzo chcieliśmy zdobyć te trzy punkty i to nas wyprowadziło z rytmu. Czasem tak jest, że mając liczebną przewagę jest trudniej, bo przeciwnik ma już niewiele do stracenia i stawia wszystko na jedną kartę - przeanalizował słowacki obrońca.
Zlatohlavy przyznał również, że spore wrażenie wywarli na nim nowosądeccy kibice. Na trybunach było około 4,5 tysiąca osób, a sektor odpowiedzialny za oprawy meczowe w całości wypełniony. - Na Słowacji nie widziałem czegoś takiego, to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Właściwie nie do opisania, bo kibice byli świetnie zorganizowani, śpiewali, głośnio nas wspierali, a do tego było ich bardzo dużo - przyznał zawodnik sprowadzony do Sandecji przed rundą wiosenną.