Piotr Reiss: Musimy wyciągnąć wnioski

Od drugiej odsłony meczu z Piastem Gliwice, trener Warty Poznań Jarosław Araszkiewicz, puścił do boju doświadczonego napastnika, Piotra Reissa. Jednak na niewiele zdała się ta zmiana szkoleniowcowi poznańskiej drużyny, bowiem w drugiej połowie spotkania jego podopieczni nadal nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce strzeżonej przez Dariusza Trelę.

Warta przyjeżdżała do Gliwic z nadzieją zdobycia przy Okrzei pełnej puli. Tak się jednak nie stało i goście opuszczali Śląsk w kiepskich nastrojach, po porażce z Piastem 0:3. - Do pewnego momentu dobrze to wyglądało, z tym że nie stwarzaliśmy sobie sytuacji bramkowych. Piast w pierwszej połowie stworzył sobie praktycznie tylko jedną okazję strzelecką i zdobył bramkę. Natomiast losy spotkania rozstrzygnęły się po trafieniu z rzutu wolnego. Błędy w ustawieniu naszego muru, do tego również chyba i bramkarza, doprowadziły do straty drugiego gola - wskazał przyczyny porażki Piotr Reiss, napastnik Warty Poznań. - Do końca staraliśmy się walczyć o zachowanie honoru, udało nam się dojść do kilku sytuacji, ale brakowało ostatniego dokładnego podania. Nie strzeliliśmy bramki, a bez tego ciężko wywieźć nawet punkt. Piast strzelił trzy, do tego miał jeszcze kilka innych sytuacji, dlatego zasłużenie wygrał - dodał.

Do przerwy goście schodzili do szatni przegrywając 0:1 po pięknym trafieniu Rubena Jurado. Na drugie 45 minut trener Jarosław Araszkiewicz desygnował do gry właśnie Reissa, co miało trochę zmienić nastawienie Warty. Cały plan wziął w łeb, kiedy to na początku drugiej połowy, za sprawą Wojciecha Lisowskiego, przyjezdni dostali drugą "bombę" i przegrywali 0:2. - Kulminacyjnym momentem była właśnie ta druga bramka, bo wtedy nasza cała taktyka legła w gruzach. Staraliśmy się grać ambitnie do końca, ale nie było nas stać nawet na honorowego gola - stwierdził były gracz Lecha Poznań.

Gliwice odwiedzili także fani Warty, których na stadionie Piasta było kilkunastu. Nie zasiedli oni jednak na sektorze przeznaczonym dla gości, a razem z fanami niebiesko-czerwonych. - Ta grupa jeździ za nami praktycznie na każde spotkanie. Teraz do Gliwic czy to nawet do Nowego Sącza albo Niecieczy. Także chwała im za to, chociaż żałuję, że nie mogli się cieszyć z naszej dobrej postawy - powiedział 39-latek.

Kolejne spotkanie piłkarze z Drogi Dębińskiego rozegrają w Poznaniu. Ich przeciwnikiem będzie zespół Sandecji Nowy Sącz. Zawodnicy na pewno będą chcieli zmazać plamę z meczu z Piastem. - Mamy bardzo małą przewagę nad grupą spadkową i koniecznie pojedynek z Sandecją musimy rozstrzygnąć na własną korzyść. Musimy jednak przede wszystkim wyciągnąć wnioski ze spotkania z Piastem, zagrać zdecydowanie lepiej i stworzyć więcej okazji do strzelenia bramek, bo bez nich trudno o punkty. Mam nadzieję, że w tygodniu nad tymi elementami gry popracujemy - zaznaczył strzelec 108 bramek w ekstraklasie.

Podopieczni Marcina Brosza coraz głośniej wypowiadają się o awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Co o szansach niebiesko-czerwonych sądzi zawodnik, który ma bardzo bogatą przeszłość ekstraklasową? - Na pewno atutem Piasta będzie własne boisko, na którym zagra w tej rundzie prawie wszystkie mecze. Myślę, że jak gliwiczanie będą grali z takim polotem, to mają duże szanse na awans do ekstraklasy - zakończył Piotr Reiss.

Źródło artykułu: