Beniaminkowie na różnych biegunach

Po trudnych spotkaniach wyjazdowych z Ruchem Chorzów i Lechią Gdańsk, z których Podbeskidzie przywiozło cztery punkty, Górale wracają na swój obiekt. Tym razem gościć będą grający kolejny mecz "o życie" ŁKS Łódź. Choć faworytem rywalizacji jest Podbeskidzie, to trener tej drużyny przekonuje, iż ełkaesiacy na papierze wyglądają lepiej.

Paweł Sala
Paweł Sala

W ubiegłym sezonie, gdy obie drużyny występowały na zapleczu ekstraklasy, ŁKS Łódź nadawał ton pierwszoligowej rywalizacji. Ełkaesiacy zakończyli rozgrywki na pierwszym miejscu i z nadziejami patrzyli na powrót do T-Mobile Ekstraklasy. Podbeskidzie wówczas znalazło się tuż za łodzianami i również awansowało. Spotkania obu zespołów w I lidze były bardzo emocjonujące.

Po 23. kolejkach sezonu 2011/2012 beniaminkowie ekstraklasy są na dwóch różnych jej biegunach. Choć teoretycznie walczą o ten sam cel, a więc utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, to jednak tabela mówi wszystko. Górale zajmują ósme miejsce z 33 punktami, ex aequo z Wisłą Kraków. ŁKS tymczasem jest w strefie spadkowej, z której nie może się jak na razie wydostać. - Wiadomo, że jak się występuje w roli faworyta to różnie z tym bywa. ŁKS jest chwalony za grę, natomiast statystyka jest dla nich okrutna - mówi trener Podbeskidzia, Robert Kasperczyk o najbliższych rywalach swojej drużyny.

Choć łodzianie przed rundą wiosenną wzmocnili personalnie skład znanymi nazwiskami, to jednak - jak mówi stare hasło - nazwiska nie grają. To potwierdza się jak dotychczas w występach ŁKS-u. Organizacyjnie klub z Łodzi nadal jest w sytuacji zawieszenia, choć ostatnie informacje są dla niego lepsze. Nastąpić ma oddłużenie spółki o 3,5 mln złotych. Klub także sfinalizował spłatę zobowiązań wobec Urzędu Skarbowego, a dług wobec ZUS zostanie rozłożony na raty. Górale natomiast, choć nie są krezusem ekstraklasy, mają ustabilizowaną sytuację finansową.

- Na papierze, nic nie ujmując naszemu zespołowi, ŁKS wygląda troszeczkę lepiej - biorąc pod uwagę CV poszczególnych zawodników. Przypomnę, że jak wywalczyliśmy awans do ekstraklasy, to nie my zakończyliśmy rozgrywki I ligi na pierwszym miejscu tylko właśnie ŁKS. A gdzie są teraz obie drużyny? Jak daleko od siebie, to widać - dodaje portalowi SportoweFakty.pl Kasperczyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×