Do dyspozycji trenera Radosław Mroczkowskiego wraca trzech piłkarzy - Bruno Pinheiro, Marcin Kaczmarek oraz Jarosław Bieniuk. Powrót ostatniego z wymienionych sprawia największą radość szkoleniowcowi Widzewa. Czołowy defensor łodzian zmagał się przez kilka tygodni z kontuzją pleców po której nie ma już śladu. - Wracają do gry niektórzy zawodnicy, z czego bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że to będzie dobry zwiastun przed meczem z Ruchem. Jarek Bieniuk jest ważnym ogniwem naszego bloku defensywnego. Jest to taki długo oczekiwany powrót i jestem zadowolony, że zagra on już w najbliższą sobotę - rozpoczął swoją wypowiedź trener czerwono-biało-czerwonych.
Przeciwko chorzowianom zagra także Mindaugas Panka. Litwin został zdjęty z boiska w Białymstoku, gdyż doznał lekkiego urazu. Pomocnik Widzewa trenował jednak w tygodniu z zespołem. - W ostatnim meczu doszedł do nas niepokojący sygnał związany z dyspozycją Panki. Zdecydowałem się go ściągnąć z boiska, gdyż obawiałem się jakieś kontuzji, bo mamy jeszcze przed sobą ważne spotkania, a jest to ważny zawodnik w naszym zespole. Musimy reagować w razie niebezpieczeństwa i to zrobiliśmy w spotkaniu z Jagiellonią - wyjaśnił na przedmeczowej konferencji szkoleniowiec łodzian.
Sobotnie spotkanie poprowadzi ten sam sędzia, co w jesiennym meczu obu zespołów. Łodzianie bardzo dobrze pamiętają ten mecz, bowiem dwie decyzje arbitra Tomasza Garbowskiego skrzywdziły widzewiaków i zaważyły na końcowym wyniku spotkania - 3:1 dla Niebieskich. - Nie chciałem tego poruszać, ale wiem, że znów mecz z Ruchem będzie sędziowała nam ta sama osoba. Człowiek jednak wyciąga wnioski i wierzę, że wyciągnął je sędzia Garbowski. Mam nadzieję, że będziemy mieć okazję do rewanżu w sobotę. Można się wściekać na błędy sędziów, ale nic to nie zmieni. Trzeba koncentrować się na następnych spotkaniach i być na tyle mądrym, aby samemu nie prokurować spornych sytuacji - stwierdził szkoleniowiec Widzewa - Jeżeli mówimy o aktorskich występach poszczególnych piłkarzy, to decyduje tylko i wyłącznie klasa sędziego, który powinien umieć takie rzeczy wyłapywać i karać. To są rzeczy, które męczą, jak się je później ogląda. Pierwsza bramka z Ruchem w ostatnim meczu była dziełem przypadku. Sam rzut wolny był niesłusznie podyktowany. Były jednak momenty, które sami sobie zgotowaliśmy niepotrzebnie - mówię o kartkach. Rozmawialiśmy o tym i wiemy, że musimy panować nad emocjami. Musimy być zespołem w trudnych sytuacjach bardzo mądrym, tak więc trzeba się w tym elemencie wciąż doskonalić - kontynuował trener Mroczkowski.
Faworytem najbliższego meczu na stadionie przy alei Piłsudskiego są podopieczni trenera Waldemara Fornalika. Łodzianie ponieśli porażki w obu ostatnich wyjazdowych meczach. Szkoleniowiec Widzewa broni jednak swoich podopiecznych i uważa, że nie tylko umiejętności zadecydowały o tych przegranych. - Myślę, że zespołowi zabrakło koncentracji i dobrego zbiegu okoliczności. Przykładem jest mecz z Zagłębiem, gdzie mieliśmy wyjątkowo dużego pecha w końcówce, chociaż nie zagraliśmy także dobrze w tym spotkaniu - stwierdził Mroczkowski.
Przed sobotnim meczem pojawiło się wśród kibiców Widzewa wiele opinii na temat tego, jak powinni podejść do spotkania ich zawodnicy. Pomimo większości głosów za walką o trzy punkty znaleźli się fani sugerujący porażkę z zaprzyjaźnionym Ruchem, aby ten w dalszym ciągu uczestniczył w walce o 15-ty tytuł Mistrza Polski. Jak o przyjaźni czerwono-biało-czerwonych z Niebieskimi wypowiedział się szkoleniowiec łodzian? - Patrząc na boisko, to ja nie widziałem tej przyjaźni za dużo. Każdy chce po prostu dobrego wyniku i stąd walka. Trybuny mają prawo reagować inaczej. Znamy relacje między kibicami. Chwała im za to, że takie są. Sportowo jednak myślimy zupełnie inaczej - odpowiedział trener Widzewa.