W marcu Kolejarz doznał już dwóch porażek i poza Stróżami nie strzelił ani jednej bramki. Sobotnia przegrana 0:3 z Bogdanką Łęczna przyniosła spadek na siódme miejsce w tabeli. - Każda porażka pokazuje, że dzieje się coś niewłaściwego. Trzeba z tego wyciągać wnioski - przyznaje Przemysław Cecherz. - Może wynik jest trochę za wysoki, aczkolwiek Bogdanka stworzyła sobie dużo więcej sytuacji do strzelenia bramki i skrzętnie je wykorzystała. My po golu na 0:1 jakbyśmy już przestali wierzyć i praktycznie oddaliśmy ten mecz. Przegrywaliśmy walkę niemal o każdą piłkę - dodaje.
Goście przez większą część meczu toczyli wyrównany bój z łęczyńską drużyną. Nie oznacza to wcale, że zaprezentowali efektowną grę - głównie czyhali na błędy przeciwnika, jednakże to właśnie im przytrafiły się największe pomyłki. Kluczem do zwycięstwa okazało się zdominowanie środka pola przez gospodarzy. - Bardzo dobrze zagrali Bartoszewicz i Nikitović, a wręcz kapitalnie Łuczak. Myślę, że to zadecydowało. Trzeba jawnie powiedzieć, że byliśmy dużo słabszym zespołem i odnieśliśmy zasłużoną porażkę - nie ukrywa 39-letni trener.
Początek rundy jesiennej również nie był zbyt udany dla Kolejarza. Pierwsze zwycięstwo drużyna odniosła dopiero w czwartej kolejce. Szkoleniowiec unika pochopnych ocen oraz gwałtownych ruchów, lecz jednocześnie ma świadomość, że przełamanie powinno nastąpić jak najszybciej. - Cieszymy się przede wszystkim z tego, że mamy ten komfort liczby punktów, ale już trzeba zacząć wygrywać. W tamtej rundzie po trzech meczach mieliśmy dwa punkty, a od czwartej kolejki poszliśmy w górę. Nie przywiązywałbym więc do tego aż takiej wagi. Aczkolwiek musimy zacząć wyciągać wnioski, bo łatwo nigdy nie będzie - przekonuje Cecherz.
Wiosenna zadyszka Kolejarza
W rundzie jesiennej podopieczni Przemysława Cecherza kapitalnie spisywali się na wyjazdach i głównie dzięki temu zajmują miejsce w czołówce I ligi. Wiosną jednak radzą sobie zdecydowanie gorzej.