W tych trzech wspomnianych przez szkoleniowca meczach abdykujący mistrzowie Polski zdobyli tylko dwa punkty. Probierza martwi jednak też coś innego: - Fakty są takie, że tylko w Bełchatowie zdobyliśmy bramki z akcji, a tak to zawsze po stałych fragmentach gry. Martwi mnie to, że nie mamy nawet czasu na intensywny trening w tym zakresie. Wiem już, co musimy poprawić. Przyszłość jest taka, że część zawodników z Legią walczyło o kontrakty. W najbliższym czasie spotkamy się z prezesem Bednarzem i będzie zastanawiać się co dalej.
Probierz ma duże pretensje do zespołu o to, że grając ostatnie 15 minut w przewadze dwóch zawodników, nie stworzył sobie sytuacji do zdobycia bramki. - Po pierwszej czerwonej kartce mieliśmy grać spokojniej, a po drugiej czerwonej kartce mieliśmy grać jeszcze spokojniej. Wszystkie atuty jakie mieliśmy, rzuciliśmy na boisko. Nie miałem więcej graczy ofensywnych. Z boku nie mogłem już bardziej pomóc. Mówiłem, żebyśmy grali spokojnie, cierpliwie. Na boisko nie wejdę. Jeśli 15 minut gra się w 11 na 9 i nie stwarza się sytuacji, to nie można być zadowolonym. Dokonywali złych wyborów, a najgorsze jest to, że nie mamy czasu tego przećwiczyć. Jak jestem w Wiśle miesiąc, tak zagraliśmy 7 spotkań i treningi to głównie rozruchy. Mamy bardzo duże problemy z atakiem pozycyjnym. Nie ma miejsca na rozczulanie się i płacz. Musimy jednak oczywiście porozmawiać o tym, że grając przez 15 minut w 11 na 9 nie potrafimy sobie stworzyć sytuacji.
Może na razie, póki nie może dokonać żadnych roszad w kadrze, trener Białej Gwiazdy powinien zrezygnować z forsowania swojego stylu gry? - We wszystkich meczach próbowaliśmy różnych rozwiązań - odpowiada Probierz. - Wszyscy zawodnicy ofensywni oprócz Kirma weszli na boisko. Próbujemy, ale nie mamy możliwości rozegrania sparingu. Można powiedzieć, że nie przegraliśmy z Legią, Lechem i jesteśmy dalej w pucharze, ale mnie to nie zadowala - mnie zadowala zespół, który gra w piłkę. Tego mi brakuje.