Piłkarze KGHM Zagłębia Lubin za sprawą Szymona Pawłowskiego z Jagiellonią Białystok prowadzili już od 9. minuty. W drugiej połowie ten sam zawodnik jeszcze podwyższył prowadzenie Miedziowych. - Weszliśmy trochę źle w ten mecz. Cały czas mamy problem z drużynami, które operują dłuższymi podaniami. Tak też było w spotkaniu z Zagłębiem. Pozwoliliśmy im na stworzenie sobie zbyt wielu sytuacji podbramkowych. Dla mnie kontrowersyjna była sytuacja, po której padła bramka. Uważam, że sędzia zbyt pochopnie zdecydował o tym, czy Sernas dotknął piłkę czy nie. Sam nie jestem w stu procentach pewny, czy ją dotknął, czy nie. Nie wiem dlaczego arbiter podjął akurat taką decyzję. Szkoda, bo to otworzyło wynik tego meczu - mówił po spotkaniu Tomasz Hajto, opiekun drużyny z Białegostoku.
Piłkarze Jagiellonii w Lubinie zdołali jednak strzelić bramkę, ale na doprowadzenie do remisu zabrakło im już czasu. - Do przerwy walczyliśmy nerwowo. Zagłębie stworzyło sobie po fajnej akcji jeszcze drugą sytuację, mogli podwyższyć na 2:0. W drugiej połowie wzięliśmy się za grę. Zrobiliśmy kilka zmian, które chyba wpłynęły pozytywnie na naszą postawę, po czym jednak Pawłowskiemu wyszedł strzał życia i ciężko się było potem pozbierać. Zdobyliśmy bramkę na 2:1 i mieliśmy kilka okazji na zdobycie drugiego gola. Pokazaliśmy, że możemy się podnieść przegrywając 0:2 i spróbować jeszcze grać w piłkę. Zagłębie prowadząc i grając u siebie nastawiło się na kontrę, a przerwy między naszymi liniami były zbyt duże i dlatego też w końcówce wyglądało to dość chaotycznie - wyjaśnił Hajto.
Były reprezentant Polski wręcz pochwalił, a nie zganił swój zespół. - Na pewno za późno ruszyliśmy do zdecydowanego ataku, ale są takie spotkania - wiem to z doświadczenia - że ogółem jako drużyna wchodzi się źle w mecz i ciężko się potem pozbierać, złapać jakiś rytm. Przeciwko Zagłębiu na początku nam się nie układało. W końcówce zjednoczyliśmy się jako zespół. Widać było walkę i to, że bardzo chcemy. Wiadomo, że w takim momencie gra się bardzo chaotycznie. Tak jak jednak mówię - nie do końca się zgadzam z niektórymi decyzjami sędziego - podkreślił opiekun Jagiellonii.
Były znakomity obrońca docenił umiejętności Darvydasa Sernasa, napastnika drużyny z Lubina. - W poniedziałek nieźle fizycznie, szybkościowo wyglądał Sernas i sprawiał nam bardzo wiele problemów w defensywie. Brał te piłki na siebie, wygrywał główki, fajnie się odrywał od obrońców. Umiał z tą piłką zaczekać na wbiegających partnerów - powiedział trener.
W jego drużynie natomiast bardzo słabo zaprezentował się Nika Dżalamidze. - Są lepsze i słabsze dni. On miał ten słabszy. Ściągnąłem go po pierwszej połowie, bo uznałem, że musimy szukać jakichś innych rozwiązań w tym meczu. Wydaje mi się, że te zmiany w końcówce wyszły na plus - wyjaśnił szkoleniowiec Jagiellonii.
- Ogólnie jestem z niego zadowolony. Chłopak ciężko pracuje. Nie zapominajmy o tym, że to jest bardzo młody piłkarz. Nie ma jakiegoś doświadczenia za sobą. Więcej czasu niejednokrotnie dajemy piłkarzom, którzy mają 25-28 lat. My dalej mówimy o nich, że są młodzi i utalentowani. Jego czas jeszcze przyjdzie. Bardzo wierzę w niego. Ciężko pracował w okresie przygotowawczym i zasłużył na szanse, które dostaje - dodał.
Winę za porażkę w Lubinie początkujący trener wziął na siebie. - Każdy Polak mądry jest po szkodzie. To jest mądre powiedzenie. Teraz wiele rzeczy po meczu może też zrobiłbym inaczej. Nabieram jako trener doświadczenia. Wiadomo, że chciałbym wygrać każdy mecz z drużyną. Taki mieliśmy plan. Zespół pokazał w końcówce charakter. Nie jest łatwo się podnieść, kiedy się przegrywa 0:2 w spotkaniu wyjazdowym. Grali do końca przez 92 minuty. Biorę na siebie tę odpowiedzialność - podsumował Tomasz Hajto. - Chłopacy pokazali charakter - podkreślił.