- Powiem szczerze, że chyba pierwszy raz grając w Jagiellonii przegrałem z Zagłębiem. Na pewno boli ta porażka, bo nie wydaje mi się, żebyśmy zespołem słabszym, gdzieś odstawali bardzo od Zagłębia. Mecz toczony był pod dyktando walki, więc wygrała drużyna, która po prostu była skuteczniejsza - powiedział po meczu z KGHM Zagłębiem Lubin Grzegorz Sandomierski. Jagiellonia w Lubinie przegrała 1:2.
- My stwarzaliśmy sobie sytuacje, Zagłębie też miało kilka. Na pewno nie możemy teraz popaść ze skrajności w skrajność. Po tych dwóch zwycięstwach, jakie ostatnio odnieśliśmy, nie może dopaść nas teraz jakaś załamka. Czas na rehabilitacje będzie już w sobotę, bo przyjeżdża bardzo dobry rywal do Białegostoku, jakim jest Wisła Kraków, czyli cały czas aktualny mistrz Polski. Będziemy chcieli na pewno zagrać dobre spotkanie. Dobrze, że ten tydzień jest taki krótki, bo nie będzie czasu na rozpamiętywanie tego meczu w Lubinie - dodał reprezentant Polski, który cały czas ma szanse na udział w Euro 2012.
Bramkarz Jagiellonii nie chciał jednak specjalnie gloryfikować swojego występu, mimo że ten był całkiem niezły. - Nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony ze swojego występu, bo jesteśmy rozliczani jako drużyna, jako Jagiellonia. Gramy pod jednym herbem, dla jednego miasta i dla jednego klubu. Ponieśliśmy porażkę i do Białegostoku wrócimy bez punktów. Trzeba nas rozliczać nas przede wszystkim jako drużynę. Na pewno, gdyby wynik był odwrotny, można byłoby poszukać bohaterów tego spotkania - zaznaczył Sandomierski.
- Skoro piłka wpadła, to gdzieś trzeba będzie poszukać tego, że można było się lepiej zachować i zapobiec tej bramce - dodał piłkarz drużyny prowadzonej przez Tomasza Hajtę.
Jagiellonii w tym sezonie raczej nie grozi już spadek. Zespół z Białegostoku nie powalczy też o udział w europejskich pucharach. - Gramy w każdym meczu o zwycięstwo i to, żeby napawać optymizmem na kolejne spotkanie i sezon. Ten się kończy i będzie następny. Chcemy walczyć w każdym meczu o wygraną. Chcemy przede wszystkim ten sezon dokończyć na jak najwyższym miejscu. Gramy dla naszych kibiców, dla swoich rodzin, które nas bardzo dopingują. Fani, mimo tego, że odległość nie była mała, przyjechali do Lubina. Mimo tego, że przegraliśmy, podziękowali nam piękne za walkę. Dla nich na pewno chcemy zostawiać serce na boisku i o to będziemy grali w kolejnych spotkaniach - podsumował bramkarz drużyny z Białegostoku.