Kapitan Czarnych Koszul: Piłka uczy pokory

Polonia Warszawa porażką w Zabrzu skomplikowała sobie drogę do mistrzowskiego tytułu. Po zwycięstwie Legii nad Ruchem Chorzów Czarne Koszule tracą do lidera już siedem punktów, ale wiara w końcowy sukces wciąż tli się w sercach graczy stołecznej drużyny.

Kiedy wydawało się, że Polonia Warszawa jest na najlepszej drodze do mistrzostwa Polski drużyna z Konwiktorskiej złapała zadyszkę. Stołeczna drużyna porażką z Górnikiem Zabrze całkowicie zatarła dobre wrażenie, jakie podopieczni Czesława Michniewicza zostawili po sobie po efektownym triumfie nad Śląskiem Wrocław (3:0).

Po meczu przy Roosevelta gracze Czarnych Koszul nie umieli znaleźć wytłumaczenia dla tak słabej postawy. - Nic w tym meczu nie szło po naszej myśli. Nie wydaje mi się, żebyśmy byli zespołem od Górnika słabszym i zasłużyli na porażkę. Fakt jest jednak taki, że straciliśmy bramkę-kuriozum, a sami w ofensywie zmarnowaliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji. Brakuje nam konsekwencji - przyznaje Łukasz Trałka, kapitan Polonii.

- Jeśli chcemy w tej lidze walczyć o wyższe cele, to nie możemy tracić takich bramek jak z Górnikiem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ta piłka wpadłaby bezpośrednio po dograniu z rzutu rożnego. Trenujemy ustawienie w takich sytuacjach, uczulamy się na nie, a dostajemy po takim błędzie bramkę, która wyrokuje o tym, że przegrywamy spotkanie, które było dla nas naprawdę ważne - przekonuje pomocnik warszawskiej drużyny.

Lider stołecznej drużyny ucinał kategorycznie wszelkie alegorie między meczem ze Śląskiem a Górnikiem. - Śląsk to nie Warszawa. Ze Śląskiem Wrocław graliśmy u siebie, a na własnym stadionie jesteśmy zupełnie innym zespołem. W Zabrzu nie jedna drużyna bezpośrednio z nami rywalizująca o najwyższe cele straciła punkty. Wiedzieliśmy, że po zwycięstwie ze Śląskiem będzie się od nas oczekiwało kolejnego zwycięstwa, ale mecz z Górnikiem był od meczu z wrocławianami trudniejszy i nie było to dla nas żadnym zaskoczeniem - kiwa głową Trałka.

W kolejnym starciu na boiskach T-Mobile Ekstraklasa Polonia zmierzy się z czerwoną latarnią ligi, Cracovią. Kapitan warszawskiej jedenastki przestrzega jednak przed dopisywaniem punktów przed końcowym gwizdkiem sędziego. - Teoretycznie Cracovia to rywal od nas słabszy, ale na boisku to nie ma znaczenia. Oba zespoły będą robiły wszystko, żeby zdobyć komplet punktów i my na pewno tej walki nie odpuścimy. Nie będziemy jednak dopisywać punktów przed meczem, bo podobnie mogliśmy robić przed spotkaniem z Górnikiem. Piłka uczy pokory, a liga jest tak wyrównana, że żaden wynik w polskiej ekstraklasie nie jest sensacją - puentuje gracz drużyny z Konwiktorskiej.

Komentarze (0)