Maciej Mielcarz: Na ŁKS-ie jeszcze nie przegrałem

Po absencji w 24. kolejce T-Mobile Ekstraklasy z powodu żółtych kartek, do podstawowego składu Widzewa powraca główny filar tego zespołu, bramkarz, Maciej Mielcarz. W Lany Poniedziałek jego drużyna rozegra na al. Unii derby Łodzi z ŁKS-em. Golkiper czerwono-biało-czerwonych chce podtrzymać swoją passę związaną z obiektem rywala zza miedzy. Mielcarz bowiem nie przegrał żadnego spotkania rozgrywanego na stadionie ŁKS-u w całej swojej karierze.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz

Na początku swojej wypowiedzi bramkarz Widzewa pochwalił jednak swojego zmiennika, Michała Pytkowskiego, za ubiegłotygodniowy debiut w T-Mobile Ekstraklasie, pomimo dwóch wpuszczonych goli w meczu z Ruchem. - Spodziewam się powrotu do bramki na derby. Muszę jednak przyznać, że Michał w meczu z Ruchem zagrał dobry mecz i pokazał, że zasługuje na to, aby grać w ekstraklasie - powiedział Maciej Mielcarz.

Czerwono-biało-czerwoni szukają formy z rundy jesiennej, dzięki której byli w stanie grać pewnie i skutecznie w formacji obronnej. Zdaniem pierwszego golkipera Widzewa nie ma lepszej okazji do jej znalezienia niż derby Łodzi z walczącym o utrzymanie ŁKS-em. - Jest to bardzo ważne spotkanie nie tylko dla kibiców, ale i dla nas - piłkarzy. Zaliczyliśmy trzy porażki z rzędu i nie wyobrażam sobie lepszego meczu na przełamanie niż derby z ŁKS-em. Jest też okazja do rewanżu za jesienną porażkę. Wszyscy pamiętają okoliczności, w jakich przegraliśmy. Siedzi to w nas, a chęć rewanżu jest bardzo duża. Jesteśmy bardzo zmotywowani, cały tydzień podporządkowaliśmy przygotowaniom do tego spotkania. Jest to mecz za trzy punkty, ale my gramy też o coś więcej - stwierdził podopieczny trenera Radosława Mroczkowskiego.

Biorąc pod uwagę defensywę, w poniedziałkowym meczu widzewiacy mogą wybiec na boisko w swoim optymalnym ustawieniu z jesieni. Tydzień temu kontuzję pleców wyleczył Jarosław Bieniuk, a karę za kartki odpokutowali Hachem Abbes oraz Dudu. Trener Mroczkowski ma więc do dyspozycji wszystkich czołowych obrońców swojego zespołu. - Obojętnie czy przede mną będzie Jarek, Hachem, czy Ugo. Tworzyliśmy na jesień monolit i z każdym z nich grało mi się dobrze, tak więc nie jest to dla mnie większy problem - skomentował sytuację kadrową Mielcarz. - Musimy w końcu zagrać konsekwentnie - przede wszystkim na "zero" z tyłu. Jesienią był to nasz duży atut, a teraz mamy z tym kłopot. Z przodu natomiast trzeba strzelić jedną bramkę więcej i mamy trzy punkty - dodał.

Pomimo ostatniego wyjazdowego zwycięstwa z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:0, piłkarze ŁKS-u nieczęsto punktują w spotkaniach ekstraklasy. Co więcej, zawodnicy klubu z alei Unii odnieśli zaledwie jedno zwycięstwo w obecnym sezonie na własnym obiekcie - także z zespołem Górali. Zdaniem Mielcarza, tak słaba dyspozycja ŁKS-u w meczach przed własną publicznością może być okazją do wzięcia rewanżu na rywalu z drugiej strony miasta. Jednak... - Trzeba zacząć od tego, że musimy patrzeć na siebie. Wiemy w jakiej sytuacji jest ŁKS - ma nóż na gardle i potrzebuje punktów. To może być nasza szansa. Z tego co pamiętam, to parę razy na ŁKS-ie grałem i nigdy nie przegrałem. Chcę tę passę w poniedziałek podtrzymać - zakończył golkiper Widzewa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×