W porównaniu do spotkania z Polonią Warszawa w składzie Śląska Wrocław na mecz z PGE GKS-em Bełchatów doszło do kilku zmian. Szansę na pokazanie swoich umiejętności od pierwszej minuty dostali między innymi Mateusz Cetnarski i Dalibor Stevanović. Wrocławianie zagrali więc w takim samym ustawieniu, jak w pierwszym wiosennym spotkaniu z Ruchem Chorzów. Potyczka z Niebieskimi zakończyła się remisem 1:1, a styl gry wicemistrzów Polski został mocno skrytykowany. W sobotnim pojedynku z PGE GKS-em Bełchatów w wyjściowym ustawieniu Śląska zabrakło typowych skrzydłowych. - Ćwielong jest po kontuzji, dlatego nie grał od początku. Zdawałem sobie sprawę, że gdyby rozpoczął mecz, musiałbym go zmienić, a trzeba być do końca groźnym. Madej nie grał po konsultacji medycznej. Uznaliśmy, że jeszcze go nie wpuścimy na boisko. Sobota grał ostatnio troszkę słabiej w ostatnich dwóch spotkaniach, więc zdecydowaliśmy się na Cetnarskiego. Miałem nadzieję, że ci zawodnicy po wejściu na boisko będą robili wszystko, aby zagrać w następnym meczu - wyjaśnił Orest Lenczyk, opiekun WKS-u.
Doświadczony trener nie był jednak do końca zadowolony z występu Cetnarskiego i Stevanovicia. - Nie powiedziałbym, aby występ tych dwóch zawodników był najlepszy, ale jest jeszcze kilka kolejek. Nie mogę żadnemu zawodnikowi odpuszczać. każdy może być przydatny do kolejnego spotkania - wyjaśnił szkoleniowiec.
Od pierwszej minuty przeciwko drużynie z Bełchatowa dość niespodziewanie zagrał napastnik Łukasz Gikiewicz. - O wystawieniu Gikiewicza absolutnie zadecydowała jego forma na treningach. On od dłuższego czasu czekał na grę. Byłem pewny, że on sporo narozrabia w ataku, co nie znaczy, że byłem pewien, że strzeli bramkę. Byłem jednak przekonany, tym bardziej jak kolejne minuty w drugiej połowie upływały, żeby dodać mu partnera z umiejętnościami czysto technicznymi, snajperskimi. Chciałem wstawić takiego piłkarza, który będzie dla zmęczonych obrońców jednak na tyle błyskotliwy, że dam nam szansę uderzyć na bramkę - zaznaczył trener wicemistrzów Polski, który bardzo chwalił Gikiewicza za jego występ.
Na lewej stronie defensywy wystąpił także Marek Wasiluk, nominalny środkowy obrońca. - Marek w swojej karierze rozegrał chyba pięć lat na tej pozycji. To nie był dla niego debiut. U nas rzeczywiście występował częściej w środku obrony. Braliśmy pod uwagę również to, że GKS grał bardzo wysoko w polu naszej obrony. Uważałem, że on tam się powinien przydać. Wiedząc, Patrik Mraz jest lepszy w ataku, jak w obronie, zdecydowałem się na Marka Wasiluka. Spodziewałem się, że on zagra wspaniale. Zagrał poprawnie - skomentował Orest Lenczyk.
Opiekun Śląska nie chciał jednak nawiązywać do spotkania Ruchem Chorzów. - Nie porównywałbym jednak tego, co było 1,5 miesiąca temu. Dawno tak nie graliśmy - podsumował.
Orest Lenczyk znany jest z tego, że mocno rotuje składem WKS-u. Jeszcze nie tak dawno temu wychodziło mu to perfekcyjnie, ostatnio w grze WKS-u pojawiły się jednak problemy. Następne spotkanie wrocławianie rozegrają z Podbeskidziem Bielsko-Biała. W jakim składzie i zestawieniu zagrają piłkarze z Wrocławia?