Środkowy obrońca Widzewa miał po końcowym gwizdku sędziego największe pretensje do swojej drużyny za brak koncentracji przy prowadzeniu 1:0. Piłkarze klubu z alei Piłsudskiego byli w stanie utrzymać korzystny dla siebie wynik jedynie przez minutę. - Musimy grać mądrze, bo nie możemy tracić gola minutę po tym, jak sami go zdobyliśmy. To był bardzo poważny błąd, którego bardzo szkoda. Tym bardziej, że dla mnie ŁKS nie pokazał nic wielkiego, żeby wygrać ten mecz. Co prawda utrzymywali się dłużej przy piłce, ale nie robili nic groźnego. My zagraliśmy dobry mecz mimo braku naszych fanów na stadionie - rozpoczął swoją wypowiedź Ugochukwu Ukah.
Pomimo dobrego zdaniem Nigeryjczyka poziomu meczu, podopieczny trenera Radosława Mroczkowskiego nie czuje satysfakcji z osiągniętego rezultatu. - Ja nie jestem do końca zadowolony z wyniku, ale i tak lepszy remis niż porażka. Przyjechaliśmy tutaj jednak, żeby wygrać. Niestety nie zagraliśmy tak jak chcieliśmy - stwierdził podstawowy obrońca Widzewa. Ukah zauważył jednak pozytywy w grze swojego zespołu. - Pierwsza połowa, moim zdaniem, była lepsza, niż druga. Szacunek należy oddać jednak Abbesowi i Kaczmarkowi za akcję na 1:0, bo była bardzo dobra - ocenił Nigeryjczyk.
Pod koniec spotkania zawodnik Widzewa otrzymał żółtą kartkę, prokurując tym samym bardzo dobrą okazję do strzału z rzutu wolnego dla Macieja Iwańskiego. Pomocnik ŁKS-u pomylił się przy uderzeniu o centymetry. - Te faule oraz żółta kartka, którą otrzymałem w drugiej połowie, to efekt zmęczenia. Walka toczyła się przez całe 90 minut. Pod koniec meczu spadła koncentracja. Na szczęście nie kosztowało nas to gola. Mieliśmy też swoje okazje - groźne strzały Pinheiro i Okachiego. Jak już mówiłem, końcowy rezultat nie jest negatywny, ale nie zadowala - podsumował poniedziałkowe wydarzenia z alei Unii Ukah.