Szybkie dwa stracone gole spowodowały, że mecz kontrolowali gospodarze piątkowego meczu, ale tylko do przerwy. Po niej to piłkarze Jagiellonii Białystok przejęli inicjatywę, próbowali stwarzać sobie sytuacje, ale nic z tego nie wychodziło. - Tak się ułożył mecz. Próbowaliśmy strzelić tą kontaktową bramkę. Niestety, tak to w piłce bywa, mimo to, że bardzo się chce to i tak nie wychodzi. Kolejny mecz wyjazdowy, z którego mamy zero punktów. Mam nadzieję, że stadion w Białymstoku przyniesie nam zwycięstwo - powiedział Tomasz Bandrowski.
Cały czas w obecnej rundzie białostoczanie nie potrafią wygrać meczu na wyjeździe. Na wiosnę na boisku przeciwnika zdobyli tylko jeden punkt, mimo wcale nie najgorszej gry. - To jest jakiś fatum w tym klubie. Tak jest już od kilku lat. Staramy się zawsze to zmienić, ale za każdym razem nie wychodzi. Jakaś sytuacja, brak koncentracji, zawsze zdarzy się jakiś "gol miesiąca". Taki nasz los w tych meczach wyjazdowych - skomentował bramkę Marcina Żewłakowa pomocnik Jagiellonii.
Nie pomógł też szczęśliwy dres Tomasza Hajty , którego na założenie tego sportowego stroju namówił jeden z dziennikarzy. - Boli mnie na pewno to, że wszyscy mówili mi, żebym założył ten dres. I co teraz? To dres wygrał z Wisłą, czy wygrały umiejętności?! To chciałem tylko udowodnić. Mam cztery garnitury w aucie! - mówił żartobliwie trener żółto-czerownych.