Młody pomocnik dopadł do bezpańskiej piłki na 16. metrze i przymierzył idealnie przy słupku. Wojciech Pawłowski nawet nie drgnął. - Jedyna myśl w momencie uderzenia była taka, żeby trafić soczyście w futbolówkę. Nie było żadnych kalkulacji, zresztą w takich chwilach nie ma na to czasu. Trzeba strzelać bez namysłu - wyjaśnił.
To już druga bramka Mateusza Możdżenia w krótkim czasie. Wcześniej umieścił on piłkę w siatce w spotkaniu z Cracovią (3:1). - Ważne, że te gole przekładają się na punkty. Gdyby było inaczej, nie miałbym wielkich powodów radości. Ostatnio udaje mi się być w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Ale nie tylko ja mam wkład w sukcesy drużyny. Np. w Kielcach cenny remis dał nam Luis Henriquez - zaznaczył.
Trzynaście oczek zgromadzonych w pięciu spotkaniach to spory dorobek, który wzmocnił psychikę Kolejorza. - To ma dla nas duże znaczenie, zwłaszcza przed starciem z Legią Warszawa. Chociaż trzeba pamiętać, że na tym etapie nie ma już meczów mniej i bardziej ważnych. Do końca sezonu zostały tylko cztery kolejki i każda będzie bardzo istotna - powiedział Możdżeń.
Triumf nad Lechią, mimo że przeciwnik był słabo dysponowany, poznaniacy zapewnili sobie dopiero w 86. minucie. Poczuli wówczas dużą ulgę, bo remis mógłby mieć dla nich opłakane skutki. - Nie ma co ukrywać: gdyby rezultat 1:1 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego, to plulibyśmy sobie w brodę. Na szczęście jednak udało się trafić. Zwycięski gol był dla nas bardzo budujący - zakończył Możdżeń.