- Wiemy jakie są słabe strony Pogoni i gdzie uderzyć, żeby ten mecz wygrać - zapewniał przed meczem z Portowcami kapitan Ruchu Radzionków, Marcin Trzcionka. Słowa defensora śląskiej drużyny zapewne znalazłyby potwierdzenie na boisku w środowej potyczce Cidrów ze słabym na wiosnę wiceliderem tabeli I ligi, gdyby nie fatalna skuteczność śląskiej drużyny w końcówce.
Mecz lepiej rozpoczęli szczecinianie, którzy odważnie zaatakowali. Ruch przyczajony na własnej połowie czekał na okazje do kontrataków i już pierwsza kontra radzionkowian zakończyła się bramką dla gospodarzy.
Najpierw rzut rożny wywalczył Sebastian Radzio, po dograniu z kornera defensorzy Pogoni nie umieli opanować sytuacji we własnym polu karnym i futbolówka trafiła pod nogi Marcin Dziewulski, ten dograł ze środka w pole karne, a Krzysztof Danielewicz zbił futbolówkę tak, że ta wpadła wprost na głowę Bartosza Kopacza, który nie miał problemów z umiejscowieniem piłki w siatce. - Dostałem świetną piłkę i trafiłem głową "łukiem" z okolic linii końcowej. To trafienie bardzo cieszy - uśmiecha się szczęśliwy strzelec.
Podrażnieni Portowcy rzucili się do odrabiania strat, ale wszystko co mogło w pierwszej połowie zakończyć się bramką dla gości spartaczył Vuk Sotirović. Najpierw po dograniu Adrian Budka snajper Pogoni stojąc przed pustą bramką nie trafił w piłkę, a tuż przed przerwą po próbie lobu w wykonaniu gracza szczecinian piłka zatrzymała się na górnej siatce bramki strzeżonej przez Seweryna Kiełpina. - Boisko było słabej jakości. Piłka nieustannie na nim skakała i robiła różne psikusy. Na normalnej murawie na pewno bym trafił - klął po meczu Serb.
Próbujący zmienić sytuację na boisku Ryszard Tarasiewicz od początku drugiej połowy oddelegował do gry Przemysława Pietruszkę w miejsce Budki. - To wynikało z mojej decyzji i oceny boiskowych wydarzeń - wyjaśnił szkoleniowiec gości. Zmiana ta nie wpłynęła wprawdzie na diametralną poprawę gry ofensywnej w wykonaniu jego podopiecznych, ale szczecinianie i tak bramkę zdobyli.
Po godzinie gry przy próbie piąstkowania Kiełpin staranował we własnym polu karnym Hernaniego, a sędzia bez chwili zawahania wskazał na na "wapno". - Rzut karny był ewidentny, ale bramki być nie powinno. Dogrywający w tej sytuacji Noll wracał ze spalonego. Dowodzą tego telewizyjne powtórki - przekonywał Artur Skowronek, trener Cidrów.
Faulujący w tej sytuacji golkiper Ruchu próbował jeszcze wybić z rytmu podchodzącego do piłki ustawionej na 11. metrze Bartosza Ławę, ale kapitan Pogoni na to nie pozwolił i pewnym strzałem w lewy róg doprowadził do wyrównania. - Cieszę się, że udało mi się wrócić do składu i pomóc drużynie. Szkoda, że nie zdobyliśmy trzech punktów, ale remis musimy też szanować - przyznaje pomocnik Pogoni.
Bramka wyrównująca spowodowała, że mecz przy Narutowicza rozpoczął się od początku. Pogoń nabrała wiatru w żagle, a Ruch także nie zamierzał zadowalać się remisem. Z wymiany ciosów bramek już nie było, ale po meczu radzionkowianie mogli pluć sobie w brody, bo w końcówce zmarnowali dwie piłki meczowe.
Najpierw w 79. minucie spotkania ładną dwójkową akcję przeprowadzili Piotr Rocki z Idrissą Cisse, ale w sytuacji sam na sam z Radosławem Janukiewiczem uderzył metr obok lewego słupka. Był to nie lada wyczyn, ale na cztery minuty przed upływem regulaminowego czasu gry poprawił go Radzio, który po dograniu Danielewicza stanął przed pustą bramką i także fatalnie chybił. - Mając dwie takie sytuacje w polu karnym Pogoni trzeba strzelać bramki. Wielka szkoda dwóch straconych punktów - kiwa głową Skowronek.
Ryszard Tarasiewicz (trener Pogoni Szczecin): Na rozruchu po meczu z Olimpią mówiłem moim zawodnikom, że znam klimaty panujące w Radzionkowie i czeka nas bardzo ciężkie spotkanie. Nieraz w tej lidze trzeba mniej grać w piłkę, a potrafić na boisku odpowiedzieć tymi cechami, które są główną domeną Ruchu. Pierwszej bramki mogliśmy uniknąć, ale z drugiej strony mogliśmy w końcówce stracić bramkę na 2:1. Wyrównaliśmy w odpowiednim momencie, ale mogę mieć do moich zawodników pretensję, że przerodziło się to w chaos w linii defensywnej, bo linia pomocy zbyt szybko wchodziła w linię ataku. Muszę jednak zrozumieć determinację moich zawodników z formacji ofensywnych, bo wiedzieli, że przyjechaliśmy tutaj wygrać mecz. Po trzech porażkach z rzędu bardzo ważne dla nas było, żeby zachować ciągłość w meczach bez porażki. Myślę, że progres jest widoczny i kolejny mecz zakończy się już naszym zwycięstwem. Gramy o awans i to sytuacja bezsporna. Ważne jest jednak, żebyśmy byli w stanie zachować w swojej grze regularność. Gramy teraz z Flotą u siebie i zwycięstwo w tym meczu będzie naszym ważnym krokiem do sukcesu.
Artur Skowronek (trener Ruchu Radzionków): Przyjechał do nas w mojej opinii kandydat numer 1. do awansu do T-Mobile Ekstraklasy. Mimo to po tym meczu odczuwam ja i myślę, że nie tylko ja ogromny niedosyt. Stwarzając sobie tak klarowne sytuacje, jakie mieliśmy w polu karnym Pogoni w końcówce meczu trzeba je po prostu kończyć bramkami. Jestem ostatnim człowiekiem na świecie, który narzekałby na trudne warunki pracy, ale chciałbym podkreślić, że po analizie straconej przez nas bramki absolutnie ona paść nie powinna. Noll był na spalonym, ale sędzia nie przerwał gry i pozwolił mu wrzucić piłkę w nasze pole karne, a potem rzeczywiście nasz bramkarz został obiegnięty i rzut karny rzeczywiście był słuszny. Sytuacja poprzedzająca bezpośrednio ten stały fragment gry była jednak nieprawidłowa i bramki po rzucie karnym być nie powinno. Żałujemy bardzo straty dwóch punktów w tym meczu, bo pokazaliśmy charakter i powinniśmy ten mecz wygrać.
Ruch Radzionków - Pogoń Szczecin 1:1 (1:0)
1:0 - Kopacz 10'
1:1 - Ława (k.) 60'
Składy:
Ruch: Kiełpin - Trzcionka, Nalepa, Kopacz, Kowalski, Radzio, Giesa (91' Łopuch), Dziewulski, Danielewicz, Rocki, Tumicz (66' Cisse).
Pogoń: Janukiewicz - Hricko, Hernani, Williams, Noll (68' Edi), Budka (46' Pietruszka), Ława, Golla, Akahoshi, Kolendowicz, Sotirović (64' Djousse).
Żółte kartki: Rocki, Kowalski, Cisse (Ruch) - Noll, Kolendowicz (Pogoń).
Sędzia: Marek Karkut (Warszawa).
Widzów: 500.