Podział punktów we Wrocławiu (relacja)

Remisem 1:1 zakończył się inauguracyjny mecz pomiędzy beniaminkami ekstraklasy, Śląskiem Wrocław i Lechią Gdańsk. Pluć w brodę mogą sobie gospodarze, którzy przy stanie 1:0 nie wykorzystali rzutu karnego i chwilę później gdańszczanie doprowadzili do wyrównania. Lechia jeszcze nigdy nie wygrała we Wrocławiu w ligowym meczu i teraz potwierdziło się to, że zespołowi znad Bałtyku nie leży gra ze Śląskiem na jego obiekcie.

W poprzednim sezonie we Wrocławiu wygrał Śląsk i przed meczem na łamach serwisu SportoweFakty.pl nowy zawodnik tego klubu Vuk Sotirovic mówił: - Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony. Sprawić radość naszym kibicom, których na pewno będzie bardzo dużo. Zależy nam na zwycięstwie i postaramy się to udowodnić na boisku. Sotirovic mógł w tym meczu nie zagrać, ponieważ zmagał się z urazem. Ostatecznie pojawił się na murawie od pierwszej minuty. W zespole gości także zadebiutowali dwaj byli zawodnicy Korony Kielce: Maciej Kowalczyk oraz Marcin Kaczmarek.

Od pierwszej minuty mecz mógł podobać się kibicom, ponieważ obie drużyny grały bardzo agresywnie i szybko. Brakowało w niektórych momentach dokładności i na pierwszą groźną sytuację trzeba było czekać do piątej minuty. Wówczas to na bramkę Lechii popędził Sebastian Mila. Remigiusz Sobociński umiejętnie zrobił pomocnikowi Śląska wolne miejsce i w końcu Mila zdecydował się na płaski strzał, który o centymetry minął słupek rywali.

W odpowiedzi bardzo dobrą okazję zaprzepaścił Kowalczyk. Z lewej strony dochodzącą do bramki piłkę dośrodkował Paweł Buzała, do strzału z pięciu metrów doszedł wspomniany Kowalczyk, ale posłał futbolówkę obok słupka Wojciecha Kaczmarka.

Wreszcie w 17. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Piłka trafiła w pole karne Lechii, gdzie dobrze głową zgrał ją Mila. Ta trafiła do Sotirovicia, który postanowił oddać od razu strzał. Była to bardzo dobra decyzja, ponieważ obrońca nie zdołał zablokować tego uderzenia, a futbolówka znalazła się w siatce gdańszczan. Sotirović zdobył więc bramkę w swoim debiucie w barwach beniaminka.

Kilka minut później w pole karne podopiecznych Jacka Zielińskiego wpadł Janusz Gancarczyk, dograł do Sotirovicia, ale ten został powalony na murawę przez jednego z defensorów. Sędzia rzutu karnego nie podyktował, chociaż domagał się tego zawodnik Śląska. W końcówce pierwszej połowy dwie okazje mieli gospodarze, ale do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Przewagę miał Śląsk, który wyprowadzał groźniejsze ataki i zasłużenie prowadził.

Tuż po przerwie bardzo dobrą okazję miał Buzała. Dostał idealne podanie od Kowalczyka, stanął oko w oko z Kaczmarkiem. Zdecydował się przelobować golkipera rywali, ale zrobił to źle i piłka poszybowała nad poprzeczką. W 53. minucie rozgrywający bardzo dobry mecz Janusz Gancarczyk minął zwodem w polu karnym Lechii Karola Piątka, ale zostawił nogę i sfaulował tym samym zawodnika rywali. Do jedenastki podszedł Sotirović. Uderzył jednak w poprzeczkę, następnie piłka odbiła się od murawy i nie znalazła się w siatce gości!

120 sekund później błąd popełnił bramkarz Śląska Kaczmarek, który wybił piłkę wprost pod nogi Łukasza Trałki. Były zawodnik Pogoni Szczecin z prostego podbicia umieścił ją w pustej bramce gospodarzy. - Niedawno strzeliłem tutaj samobójczego gola, ale teraz trafiłem już do właściwiej bramki - żartował po meczu piłkarz Lechii. Ten fragment należał do gdańszczan, który raz po raz zagrażali bramce Śląska.

Najpierw strzał Buzały, a następnie Kowalczyka w bardzo dobrym stylu obronił Kaczmarek i sytuacja na boisku uległa zmianie. Teraz to mistrzowie drugiej ligi z poprzedniego sezonu przeważali. - Chyba niektórzy nasi zawodnicy nie zagrali na swoim poziomie, niektórych zjadła trema - oceniał ten fragment gry Zbigniew Wójcik, obrońca Śląska.

Po kolejnych minutach gra wyrównała się, a w doskonałej sytuacji znalazł się Sebastian Mila. Wielokrotny reprezentant Polski miał idealną okazję do zdobycia bramki, jednak jego plasowany strzał minął słupek Pawła Kapsy.

W doliczonym czasie gry rozstrzygającą mogła być akcja Lechii. Dobrą piłkę otrzymał Paweł Buzała, ale pospieszył się ze strzałem i futbolówka trafiła tylko w boczną siatkę. Ostatecznie pojedynek na Oporowskiej zakończył się remisem 1:1, co nie ucieszyło Śląska, a z takiego wyniku mogliby zadowoleni piłkarze Lechii.

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:1 (1:0)

1:0 - Sotirovic 17'

1:1 - Trałka 56'

W 54. minucie Vuk Sotirivić (Śląsk) nie wykorzystał rzutu karnego (trafił w poprzeczkę).

Składy:

Śląsk Wrocław: Wojciech Kaczmarek - Celeban, Pokorny, Wójcik, Cap - Ostrowski, Mila, Górski (68' Ulatowski), Janusz Gancarczyk - Sobociński (63' Łudziński), Sotirović.

Lechia Gdańsk: Kapsa - Piątek, Wołąkiewicz, Midzierski, Kosznik - Trałka, Marcin Kaczmarek (70' Andruszczak), Rogalski, Cacić (46' Kasperkiewicz) - Kowalczyk (65' Cetnarowicz), Buzała.

Żółte kartki: Kowalczyk, Trałka (Lechia).

Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź).

Widzów: 8000.

Najlepszy piłkarz Śląska: Janusz Gancarczyk.

Najlepszy piłkarz Lechii: Paweł Buzała.

Najlepszy piłkarz meczu: Janusz Gancarczyk.

Komentarze (0)