Póki co gdańszczanie zajmują bezpieczne 14. miejsce, lecz zawdzięczają to wyłącznie słabej postawie ŁKS i Cracovii. - Niestety ostatnio nie udało nam się zdobyć punktów. Już kilka kolejek temu liczyliśmy na poprawę sytuacji w tabeli. Dobre jest tylko to, że w dalszym ciągu wszystko zależy od nas. Nie ma jednak mowy o spokoju. Chcieliśmy go sobie zapewnić, a zamiast tego wciąż mamy nerwówkę - przyznał Krzysztof Bąk.
Tydzień temu lechiści polegli w Poznaniu i nie zrobili tam wiele, by nieszczęścia uniknąć. Obrali bowiem defensywną taktykę. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że Lech jest groźny w ataku pozycyjnym. Jednak jeszcze trudniej byłoby nam, gdybyśmy pozwoli gospodarzom grać z kontry. To się sprawdziło, bo najgroźniejsze sytuacje stworzyli właśnie po szybkim wyprowadzeniu akcji. Wielka szkoda tej porażki, bo do osiągnięcia remisu zabrakło nam kilku minut - dodał 30-letni obrońca.
Aktualnie podopieczni Pawła Janasa mają na koncie 24 oczka. Ile jeszcze potrzebują, by się utrzymać? Na to pytanie Bąk unikał jednoznacznej odpowiedzi. - Trzeba zapunktować tak, by w ostatecznym rozrachunku mieć więcej niż Cracovia i ŁKS.
Najbliższa okazja nadarzy się w niedzielę. Tego dnia gdańszczanie podejmą Śląsk Wrocław, który także jest wielkim rozczarowaniem rundy wiosennej.