Ruch gra o najwyższe laury
Ruch Chorzów wciąż liczy się w rywalizacji o podwójną koronę. Za kilka dni Niebiescy zagrają o Puchar Polski, a dzięki piątkowemu zwycięstwu przy Konwiktorskiej ich strata do lidera ligowej tabeli zmalała do jednego oczka.
Chorzowianie do stolicy jechali z duszą na ramieniu. Po piorunującym początku rundy wiosennej Ruch wpadł w lekki dołek, podopieczni Waldemara Fornalika nie potrafili wygrać trzech kolejnych spotkań (licząc pucharową rywalizację z Wisłą), a przed starciem z Polonią szkoleniowiec Niebieskich zapowiedział kilka zmian w wyjściowym składzie. W podstawowej jedenastce pojawili się między innymi Andrzej Niedzielan i Wojciech Grzyb, trzeci zespół ligowej tabeli długo nie mógł jednak złapać przy Konwiktorskiej właściwego rytmu.
Ruch zaprezentował w stolicy futbol ułożony i konsekwentny, w pierwszej części gry nie przełożyło się to jednak na żadne zagrożenie pod bramką Sebastiana Przyrowskiego. W pewnym momencie wydawało się, że trafienie dla gospodarzy jest tylko kwestią czasu, goście kilka chwil po przerwie zostali jednak nagrodzeni za upór i cierpliwość, a piłkę do siatki po stałym fragmencie gry skierował Żeljko Djokić.
- Zdobyliśmy niezwykle cenne punkty na trudnym terenie. Mecz był bardzo wyrównany, być może gospodarze stworzyli więcej okazji, ale moja drużyna pokazała wolę walki i dyscyplinę taktyczną. Cieszymy się, że odnieśliśmy zwycięstwo kilka dni przed finałem Pucharu Polski, który - czego nie ukrywam - już chodzi nam po głowie - przyznaje trener Fornalik.
Wtorkowy mecz z Legią to w tym momencie dla chorzowian cel naczelny, na sukces Niebieskich stać jednak także w lidze. - Wciąż liczymy się w grze o pierwsze miejsce - nie ma wątpliwości Djokić. Do lidera Ruch traci ledwie jeden punkt i ma zdecydowanie lepszy terminarz, aniżeli warszawianie. Niebiescy w tym sezonie zagrają jeszcze z ŁKS-em, Cracovią i Lechią, Wojskowi z kolei - obok gdańszczan - podejmą Jagiellonię i Koronę. Walka toczyć będzie się do ostatniej kolejki.