Finał Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa a Ruchem Chorzów toczył się w napiętej atmosferze. Kibice obu drużyn mocno akcentowali bowiem swoją obecność na stadionie w Kielcach. W pewnym momencie arbiter przerwał nawet spotkanie, a ze swoimi fanami rozmawiali zawodnicy drużyny z Warszawy. - Powiedziałem, że sędzia przekazał, że jeśli to będzie trwało jeszcze przez kilka, kilkanaście minut, to może przerwać mecz. Prosiłem, że dopalili to, co zaczęli i żeby pozwolili zakończyć spotkanie - wyjaśniał po meczu Michał Żewłakow.
Z kibicami rozmawiał także Miroslav Radović. - Powiedziałem kibicom, że puchar jest nasz i żeby do końca wytrzymali, żeby nie było przerwy, bo widziałem, że sędzia coś mówił. Byłaby może taka sytuacja, że przerwałby mecz. Wszystko jest dobrze - skomentował jeden z ulubieńców fanów z Warszawy.
We wtorek Legia obroniła Puchar Polski, który przed rokiem zdobyła w Bydgoszczy. - Rok temu pamiętam, że radość była ogromna. Teraz chyba wszyscy wiemy co nas czeka - trzy mecze pozostały do końca sezonu. Czekamy na to główne trofeum - wyjaśnił Radović. Na razie drużyna prowadzona przez Macieja Skorżę jest bowiem liderem T-Mobile Ekstraklasy.
- Kibice zawsze nam pomagają. Wiadomo, że nas wspierają, jeżdżą na każde mecz. Za to im dziękujemy. W każdym spotkaniu możemy na nich liczyć. Na pewno nam pomagają. We wtorek pokazaliśmy dobrą piłkę - podsumował natomiast Artur Jędrzejczyk.