Adrian Świątek: Zrobiłem swoją robotę

Najlepszym zawodnikiem piątkowego meczu pomiędzy Piastem Gliwice i Flotą Świnoujście, był Adrian Świątek. "Święty" zagrał na nietypowej dla siebie pozycji, bo na skrzydle, aczkolwiek spisał się bardzo dobrze, ponieważ strzelił dwie bramki i zaliczył asystę przy trafieniu Rubena Jurado.

Niebiesko-czerwoni w dobrym stylu rozprawili się w piątek z Flotą Świnoujście, pokonując nadmorskiego rywala 3:2, dzięki czemu, na ich konto wpadły kolejne bardzo ważne trzy punkty. - Cały zespół był świetny, co pozwoliło zdobyć trzy punkty po mega heroicznym boju. Walczyliśmy do końca i chwała za to chłopakom - powiedział po zwycięstwie z Flotą Adrian Świątek, zawodnik Piasta Gliwice. - Wygraną dedykujemy kolegom, którzy się leczą i nie mogli nam pomóc. Jesteśmy drużyną, co udowodniliśmy. Jeżeli zachodzi taka potrzeba, to wchodzą zawodnicy z ławki i też walczą - dodał.

Mimo wielu szans na udowodnienie swojej wartości, szybki zawodnik ostatni raz strzelił bramki w listopadzie, kiedy to dwukrotnie pokonał bramkarza Polonii Bytom. Na listę strzelców nie był w stanie wpisać się od tamtego czasu ani razu. Do piątku. - Cieszę się z tego, że udało mi się przełamać. Pierwsze trafienie dedykuję Tomkowi Bzdędze, który leży w szpitalu oraz Wojtkowi Lisowskiemu. Drugi gol jest dla mojej dziewczyny - oznajmił wypożyczony z Górnika Zabrze piłkarz.

Wprawdzie Świątek jest nominalnym napastnikiem, ale z Flotą zagrał na skrzydle. Na pewno wyszło mu to z korzyścią, bo zagrał bardzo dobre spotkanie. - Jestem szybkim zawodnikiem i mogę grać na skrzydle lub na szpicy. Trener chciał, żebym wystąpił na boku i chyba zaprezentowałem się poprawnie - przyznał "Święty".

Pod nieobecność w pierwszym składzie Tomasza Podgórskiego oraz Rudolfa Urbana, to na 25-latku spoczywał obowiązek wykonywania stałych fragmentów gry. Dodajmy, że z zadania wywiązał się bardzo dobrze. - Trzy razy po rzutach rożnych biłem piłkę na długi słupek, bo takie było założenie trenera. Czwarty raz zagrałem krócej do Janka Buryana, ale uprzedził go obrońca. Szkoda, ale cieszy, że bramki padają - stwierdził urodzony w Poznaniu zawodnik.

Dwa trafienia i asysta mogą nie wystarczyć na to, aby Świątek zagrał od początku w środowym meczu Piasta z Dolcanem Ząbki. Do dyspozycji trenera wraca bowiem wspomniany wcześniej Podgórski. - Wraca Tomek, który jest nominalnie bocznym pomocnikiem, Pavol Cicman też rozegrał z Flotą dobre zawody. Wszystko będzie zależało od trenera, bo ja zrobiłem swoją robotę - skomentował gracz niebiesko-czerwonych.

Teraz przed podopiecznymi Marcina Brosza mały maraton. Mecze rozgrywane będą co trzy dni, co potęguje zmęczenie. Jak na to zapatruje się sam zawodnik? - Szczerze mówiąc, to co trzy dni gra się lepiej, niż co tydzień. Jest roztrenowanie, rozruch i nie ma ciężkich treningów, po prostu cały czas jedzie się na świeżości. Może to dziwnie wygląda, ale naprawdę lepiej się gra, a teraz akurat taki maraton będzie, więc nic, tylko się cieszyć - powiedział strzelec dwóch bramek w ekstraklasie.

W następnej kolejce gliwiczanie zmierzą się z Dolcanem. Zespół z Mazowsza już nie raz odbierał punkty faworytom, choćby Pogoni Szczecin, dlatego Piast nie może zlekceważyć najbliższego rywala. - Tutaj nikt się na boisku nie położy. Olimpia Elbląg też odbierała punkty faworytom, to jest pierwsza liga i każdy z każdym może wygrać. Nie jest tak, jak w lidze hiszpańskiej, gdzie jest Real i Barcelona, które leją wszystkich po kolei. To jest polska piłka - zakończył Adrian Świątek.

Komentarze (0)