Ząbkowianie bardzo rozczarowali, wszak niewielu spodziewało się tak gładkiej ich porażki. - Muszę przyznać, że nie poznawaliśmy sami siebie. To na pewno nie była drużyna, która tak dobrze punktowała w poprzednich spotkaniach. Tylko w nielicznych momentach drugiej połowy prezentowaliśmy się w miarę przyzwoicie. Natomiast przed przerwą było fatalnie. Wyglądaliśmy jak konie na lodzie. Byliśmy wolniejsi, źle reagowaliśmy na boiskowe wydarzenia i przegrywaliśmy mnóstwo pojedynków. Z tego brała się przewaga Warty. Jestem bardzo rozczarowany tym, co pokazaliśmy w Poznaniu, ale nie możemy teraz stanąć pod ścianą i strzelać do siebie. Trzeba przyjąć to niepowodzenie na "klatę" - powiedział trener Robert Podoliński.
Dolcan nawet w najmniejszym stopniu nie zrealizował swoich założeń. - Chcieliśmy zdominować środek pola, lecz to nam się kompletnie nie udało. Skrzydłowi zielonych byli bardzo aktywni i tworzyli w ten sposób przewagę. W dodatku niemal wszystkie drugie piłki padały łupem rywali. W tym elemencie świetną pracę wykonali Alain Ngamayama i Artur Marciniak - dodał opiekun ekipy z Mazowsza.
Od dłuższego czasu Dolcan gra zrywami. Dobre serie przeplata słabszymi meczami. Gdzie tkwi przyczyna? - Pracujemy na co dzień w dość ciężkich warunkach. Jednak pod względem fizycznym jesteśmy przygotowani całkiem nieźle. W potyczkach z Pogonią, Zawiszą czy Arką zaliczaliśmy dobre końcówki. Nawet w Poznaniu druga połowa była lepsza niż pierwsza, choć paradoksalnie właśnie wtedy padły wszystkie gole dla gospodarzy - stwierdził Podoliński.
Ząbkowianie zgromadzili do tej pory 33 punkty. Ile brakuje im jeszcze do utrzymania? - Trudno powiedzieć. Przy dobrym układzie tabeli wystarcza 37 lub 38. Jednak moim zdaniem w tym sezonie nawet 40 oczek może być zbyt małym dorobkiem. Dolcan wcale nie musiałby być tak nisko. W I lidze wielkie znaczenie mają niuanse, np. dobra runda jakiegoś napastnika, czy lepiej przepracowany okres przygotowawczy. Ważne też, by być zdyscyplinowanym - oznajmił 37-letni trener.
W ubiegłym sezonie Dolcan utrzymał się bardzo szczęśliwie, m. in. dzięki dwóm walkowerom. Czy teraz ząbkowianie również liczą na uśmiech fortuny? - Myślę, iż czas pokazał, że słusznie pozostaliśmy w I lidze. Nie jesteśmy potentatem, ale nadal walczymy. Nie jest nam łatwo, zarówno infrastruktura, jak i sam zespół są w budowie. Jednak nikt się nie poddaje, bo o życie gramy tak naprawdę od trzech i pół roku. W tym klubie każdy zna już smak takiej batalii i wie jak sobie z tym radzić - zakończył Podoliński.
Finisz sezonu 2011/2012 nie będzie dla Dolcanu łatwy. Dość powiedzieć, że drużynę z Mazowsza czekają jeszcze mecze m. in. z Piastem Gliwice i Termaliką Bruk-Bet Nieciecza.