Tragiczna sytuacja Ruchu Radzionków! Klub przestanie istnieć?!

Ruch Radzionków jest jedną z najlepszych drużyn I ligi w rundzie wiosennej. Śląska drużyna zdobyła w tym roku podobną liczbę punktów co walczące o awans Bogdanka Łęczna i Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Cidry znalazły się jednak na finansowym i organizacyjnym zakręcie.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Gorąco było przy Narutowicza po środowym meczu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza (1:0). Ruch Radzionków pokonał pretendenta do walki o awans do T-Mobile Ekstraklasy i zapewnił sobie utrzymanie w I lidze. Tematem przewodnim po ostatnim gwizdku sędziego był jednak nie triumf nad świetnie spisującym się w tym sezonie zespołem Dusana Radolsky'ego, ale spotkanie rady drużyny z zarządem i prawdopodobny bojkot wyjazdowego meczu z Olimpią Elbląg.

Ostatecznie udało się osiągnąć kompromis i Cidry do pojedynku ze spadkowiczem przystąpią. - To nie było żadne zagranie medialne z naszej strony, a bardzo poważna sprawa. Nie zostały dotrzymane obietnice złożone nam w styczniu i chłopcy naprawdę są bez pieniędzy, bo zarabiają najmniej w całej I lidze. Chyba nawet w II lidze takich kontraktów nie ma, a zaległość dwumiesięczna to dla nich naprawdę poważny problem. Oni nie mają za co utrzymać rodziny. Ja też się z tym utożsamiam, bo moja sytuacja jest identyczna - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Artur Skowronek, trener śląskiej drużyny.

Zawodnicy Ruchu ostatnie pieniądze z klubu otrzymali w lutym. Od tego czasu z kasy klubu nie wpłynęła na ich konta nawet złotówka. Piłkarze żyją na skraju ubóstwa, za kilkuset złotowe stypendia otrzymywane z miasta. - Znaczna większość moich zawodników zarabia po tysiąc złotych miesięcznie. Jest to kwota łączna, razem ze pieniędzmi otrzymywanymi z miasta. Po tym widać skalę problemu, bo nie będzie nadużyciem, jeżeli powiem, że ci zawodnicy grają za darmo - przekonuje opiekun drużyny z Narutowicza.

- Oczywiście nie wszyscy zarabiają po tysiąc złotych. Są też tacy, którzy otrzymują miesięcznie po 2-3 tysiące, jednostkowo ciut więcej. Trzeba jednak pamiętać, że my jesteśmy o dziwo w I lidze, więc są to sumy uwłaczające zawodnikowi grającemu na tym szczeblu rozgrywek - podkreśla Skowronek.

Szkoleniowiec radzionkowskiej drużyny nie ucieka od tematu środowego spotkania z zarządem klubu. - Nie jestem od tego, żeby takie sprawy komentować i wcale nie powinienem tego robić. Od tego jest zarząd, ale wiem z własnych doświadczeń, że trudno się z tym zarządem skontaktować. Nie będę wchodził w szczegóły. Powiem tylko tyle, że rozmowa potoczyła się w tym kierunku, że wsiadamy w autobus i jedziemy do Elbląga. Mogę też powiedzieć, że na pewno sezon dogramy do końca - zapewnia trener Ruchu.

Pod wielkim znakiem zapytania stoi przyszłość śląskiego klubu. Nie wiadomo czy Cidry, uchodzące w Polsce za jedną z najlepszych kuźni młodych talentów, przystąpią do przyszłych rozgrywek na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. - Nikt z nas nie wie co będzie dalej. Realnie duże jest zagrożenie, że Ruch Radzionków po tym sezonie przestanie istnieć. My jeszcze walczymy, ale walczymy o to, żeby mieć chleb w czerwcu. Tylko o ten chleb walczymy - puentuje Skowronek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×