Po 35 minutach niebiesko-czerwoni prowadzili z Dolcanem Ząbki 3:0. Jednak w końcówce pierwszej połowy stracili pierwszą bramkę, a na 10 minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego było tylko 3:2, co kosztowało zawodników wiele nerwów. - Stało się tradycją, że jak gramy u siebie, to zawsze jest na nerwówka i do końca nie jest pewne czy uda nam się wygrać spotkanie - przyznał po zwycięstwie z Dolcanem Wojciech Kędziora, napastnik Piasta Gliwice. - Myślę jednak, że włożyliśmy w ten mecz kawał serca i zaangażowania, ale i momentami dobrą piłkę. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy jeszcze kilku sytuacji, gdzie to ja miałem kolejne dwie. Na pewno byłoby spokojniej, ale najważniejsze są trzy punkty - dodał.
Gliwiczanie bardzo szybko strzelili trzy bramki zespołowi prowadzonemu przez Roberta Podolińskiego i mogli spokojnie kontrolować mecz. Jednak później Dolcan dwukrotnie "ukąsił" i z pewnego 3:0 zrobiło się bardzo niepewne 3:2, a goście mogli pokusić się jeszcze przynajmniej o wyrównanie. - Wynikało to z tego, że gdzieś te sytuacje z przodu się stwarzały, a Dolcan również szukał swoich okazji i je miał. Jednak my mieliśmy ich o kilka więcej, ale musimy poprawić koncentrację i jak najmniej dać przeciwnikowi nadziei na to, że może zdobyć u nas punkty. W następnych meczach postaramy się wygrywać i zniwelować te błędy - podkreślił "Kędi".
Zwycięstwo pozwoliło podopiecznym Marcina Brosza na objęcie pozycji lidera pierwszej ligi. Piast ma teraz tyle samo punktów, ile druga Termalica Bruk-Bet Nieciecza, ale lepszy bilans bezpośrednich spotkań. - Jesteśmy obecnie liderem, ale widać, że ta liga nie jest łatwa, bo wszystkie zespoły o coś walczą i poziom naprawdę jest dosyć fajny. Z każdym przeciwnikiem gra się ciężko, a Dolcan to potwierdził i niezmiernie mi miło, że chłopaki podołali i zdobyliśmy trzy punkty - powiedział były zawodnik Zagłębia Lubin.
Kędziora walczy z Piastem o awans, a z Arkadiuszem Aleksandrem z Sandecji Nowy Sącz o tytuł króla strzelców pierwszej ligi. Obecnie piłkarz Piasta jest drugi z dorobkiem czternastu bramek, a napastnik dziesiątej w tej chwili drużyny zaplecza ekstraklasy ma ich na koncie piętnaście. - Staram się jak mogę, ale dla mnie najważniejszy jest zespół. Bramki naprawdę mnie cieszą, gdy wygrywamy - oznajmił 31-latek.
Sezon 2011/2012 jest dla "Kędiego" najlepszym w karierze. Od momentu, gdy został przesunięty na stałe z obrony do ataku, nigdy w jednych rozgrywkach nie zdobył tylu bramek, a do końca pozostały jeszcze cztery kolejki. - Postaram się jeszcze coś strzelić, ale ważne, żebyśmy zdobywali punkty - zakończył Wojciech Kędziora.