Tomasz Podgórski: Wprawdzie mogliśmy wygrać wyżej, ale nie ma co wybrzydzać

Niebiesko-czerwoni pokonali przed własną publicznością Kolejarza Stróże 2:0, a do podstawowego składu gliwiczan wrócił kapitan, Tomasz Podgórski. W trzech ostatnich meczach zawodnik ten ani razu nie grał od początku, jednak przez dwa starcia musiał pauzować za dziesięć żółtych kartek, a raz Marcin Brosz postawił na Adriana Świątka i "Podgór" spotkanie zaczynał na ławce.

Gliwiczanie pokonali w sobotę u siebie stróżan 2:0 po bramkach Rubena Jurado oraz Wojciecha Kędziory i umocnili się na prowadzeniu w tabeli I ligi. - Był to dla nas na pewno ciężki mecz oraz dobry przeciwnik, dlatego też bardzo się cieszymy, że udało nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Nie ukrywamy, że znaliśmy inne wyniki i chcieliśmy utrzymać dystans, co nam się udało - powiedział po meczu z Kolejarzem Stróże pomocnik Piasta, Tomasz Podgórski.

Mecze z Ruchem Radzionków oraz Flotą Świnoujście kapitan Piasta Gliwice oglądał z wysokości trybun, bo w ten sposób pokutował za żółte kartki. Jednak z z Dolcanem Ząbki był już do dyspozycji trenera, a mimo to spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych, zmieniając w przerwie Adriana Świątka. - Dwa mecze pauzowałem z powodu żółtych kartek i w moje miejsce wskoczył Adrian Świątek, który zagrał również, gdy mogłem już występować. Dostał on swoją szansę i ją wykorzystał, ale z Kolejarzem zagrałem od początku i mam nadzieję, że odwdzięczyłem się trenerowi za zaufanie - skomentował "Podgór", który po powrocie do wyjściowej "11" pokazał się z dobrej strony.

Bardzo długo zgromadzeni przy Okrzei kibice czekali aż ich ulubieńcy w końcu strzelą bramkę zespołowi Przemysława Cecherza. Jednak zawodnicy wykazali się dużą cierpliwością i ostatecznie rozprawili się z przeciwnikiem. - Mówiliśmy sobie w szatni, że nas musi cechować cierpliwość, a ta piłka w końcu wpadnie. Bardzo się cieszymy, że Ruben rozpoczął strzelanie, a Wojtek je zakończył. Wprawdzie mogliśmy wygrać wyżej, ale nie ma co wybrzydzać, zdobyliśmy dwa gole, zagraliśmy na zero z tyłu, więc obrona się spisała. Kolejarz nie miał z przodu jakichś wielkich atutów i nie zagroził naszej bramce. Tylko się cieszyć - przyznał 26-letni zawodnik.

W następnej kolejce podopieczni Marcina Brosza wyjeżdżają do Łęcznej na starcie z tamtejszą Bogdanką. Będzie to dla nich dopiero drugi i zarazem ostatni wyjazd rundy wiosennej. - Następny mecz gramy w Łęcznej, gdzie będzie równie ciężko. Czekamy na to, co będzie, regenerujemy się i kolejne spotkanie przed nami - zakończył wychowanek Piasta.

Komentarze (0)