Krzysztof Danielewicz: Szkoda, że ten sezon się kończy

Ruch Radzionków nie zdołał przedłużyć passy zwycięstw z rzędu do pięciu spotkań i jedynie zremisował z Olimpią Grudziądz (1:1). Po meczu gracze Cidrów długo pluli sobie w brody z powodu dwóch punktów wypuszczonych z rąk w ostatnich sekundach.

- Kiedy traci się bramkę w ostatnich sekundach gry, to zawsze pozostaje niedosyt. Szczególnie, że przez całe spotkanie Olimpia Grudziądz, z całym szacunkiem, nie pokazała wielkiej piłki. Przez cały mecz nie zdołali stworzyć sobie ani jednej klarownej sytuacji strzeleckiej. Zdołali za to wyrównać i nas powinno to martwić, bo za łatwo straciliśmy dwa punkty - ocenia Krzysztof Danielewicz, pomocnik Ruchu Radzionków.

Przed pojedynkiem z beniaminkiem z Grudziądza Cidry notowały passę czterech zwycięstw z rzędu. Pokonały Piasta Gliwice, Sandecję Nowy Sącz, Termalikę Bruk-Bet Nieciecza i Olimpię Elbląg. Do odniesienia zwycięstwa nad biało-zielonymi zabrakło im kilkudziesięciu sekund. - Nasza seria się kończy, ale w dalszym ciągu nie przegraliśmy od pięciu spotkań i to powinno nas cieszyć. Bez problemu wywalczyliśmy utrzymanie w lidze i ten sezon naprawdę wiele nas nauczył - przekonuje gracz drużyny z Narutowicza.

- Nauczyliśmy się, że jeżeli będziemy mądrze grać piłką, umiejętnie ją rozgrywać i cierpliwie czekać na swoje okazje, to te na pewno nadejdą. Tym kluczem graliśmy w poprzednich meczach i to przynosiło efekty w postaci zdobywanej całej puli. W meczu z Olimpią konsekwencji zabrakło nam w ostatnich akcjach i za to ponieśliśmy bolesną stratę. Musimy się wystrzegać takich błędów, bo zespołowi tak dobrze spisującemu się w lidze to po prostu nie przystoi - przyznaje zawodnik Cidrów.

Ozdobą spotkania było kapitalne trafienie Wojciecha Mroza, który strzałem z prostego podbicia z ok. 25 metrów trafił prosto pod poprzeczkę bramki Olimpii. - Takie bramki nie wpadają zbyt często długo gratulowaliśmy "Mroziowi" tego trafienia. Nie była to może czysta strzelecka sytuacja, ale on wiele zrobił w kierunku tego, żeby tak się stało i dał nam prowadzenie. Za tą bramkę należy mu się naprawdę duży szacunek, bo choć jest obrońcą, to zachował się jak rasowy snajper - chwali partnera z drużyny Danielewicz.

Wciąż pod dużym znakiem zapytania stoi przyszłość radzionkowskiego klubu. Nie wiadomo czy Ruch przystąpi do rozgrywek w przyszłym sezonie I ligi, ale póki co nikt w śląskim klubie się nad tym nie zastanawia. Cidry pozostają w grze o strefę 6-8 tabeli zaplecza T-Mobile Ekstraklasy i stawiają sobie górnolotne cele.

- Chcemy grać o jak najlepszy wynik dla Ruchu i dla samych siebie. Nie wiemy co będzie dalej, ale przed nami jeszcze dwa mecze i sześć punktów do zdobycia. Takiej atmosfery jak w Radzionkowie i poglądu piłkarskiego w szatni wcześniej nie spotkałem i wiele się od chłopaków wtenczas nauczyłem. Szkoda dla nas, że ten sezon się kończy, bo chętnie byśmy jeszcze pograli. Teraz jednak skupiamy się na meczu z KS-em Polkowice i to dla nas jest najważniejsze - podkreśla młody zawodnik klubu z Radzionkowa.

Źródło artykułu: